Do napaści na szefa polskiej placówki dyplomatycznej w Tel Awiwie doszło we wtorek, 15 maja. Ambasador Marek Magierowski stał przed wejściem do ambasady, gdy rzucił się  na niego obcy mężczyzna. Natychmiast powiadomiono izraelską policję oraz tamtejszy MSZ.

Marek Magierowski, źródło: Wikipedia
Marek Magierowski, źródło: Wikipedia

Sprawca został aresztowany w ciągu niespełna godziny od chwili zajścia. Tak skuteczne interwencja policji była możliwa dzi

ęki temu, że polski ambasador zdołał sfotografować napastnika oraz jego auto. Magierowski twierdzi, że nie był w stanie zrozumieć agresywnych okrzyków, którymi został obrzucony zanim został fizycznie zaatakowany. Według relacji dziennikarzy gazety „The Jerusalem Post” ambasador zdołał jedynie zrozumieć wrzask „Polak! Polak!” i nic poza tym.

– W związku z tym incydentem policja zatrzymała 65-latka z miasta Herclijja, na północy Izraela; ma on status podejrzanego. Jego dane nie zostały ujawnione przez organy ścigania, wiemy jedynie skąd pochodzi i że jest architektem lub pracownikiem pokrewnej branży – komentuje w rozmowie z Portalem STRAJK Hagay Hacohen, redaktor „The Jerusalem Post”.

Nie ma żadnej jasności, jeżeli chodzi o przesłanki jakimi kierował się napastnik. Premier Mateusz Morawiecki ocenił jednak we wpisie na portalu społecznościowym Twitter incydent jako „rasistowski atak”.

Hagay Hacohen, źródło: Facebook
Hagay Hacohen, źródło: Facebook

– Stawianie jakichkolwiek stanowczych tez dotyczących tego dlaczego doszło do tego zdarzenia jest bardzo ryzykowne. Mogło być bardzo wiele przyczyn. Nie wiemy niczego o sprawcy, nie znamy choćby stanu jego zdrowia psychicznego. Abstrahując jednak od tej ewentualności, aby jego czyn był wynikiem braku mentalnej równowagi, można wskazać na kilka możliwych przesłanek. Niewykluczone, że człowiek ten zrobił to co zrobił pod wpływem jakichś nienawistnych publikacji zarzucających Polakom brak współpracy w zakresie zwrotu żydowskiej własności, być może doznał on wzmożenia i zachował się agresywnie ze względu na spory i emocje wokół obozów śmierci, które ktoś nazwał polskimi, być może jest jednym z ocalałych w trakcie Holocaustu i przestał radzić sobie z jakimiś wynikającymi z tego problemami natury psychologicznej; kto wie, może nigdy sobie z nimi nie radził. Mamy więc co najmniej kilka tropów, które można uznać za prawdopodobne – skomentował red. Hacohen.

W informacji w internetowym wydaniu „The Jerusalem Post” zauważono, że do incydentu ambasadora doszło w czasie sporu dyplomatycznego na linii Warszawa-Tel Awiw. W minionym tygodniu, na wniosek strony polskiej, odwołana została wizyta w izraelskiej delegacji, której miał przewodniczyć Avi Cohen-Scali, dyrektor generalny Ministerstwa Równości Społecznej. Polskie MSZ tłumaczyło, że wizyta izraelskich urzędników została anulowana ponieważ dokonana w ostatniej chwili przez stronę izraelską zmiana składu delegacji miała sugerować, że przedmiotem rozmów będą roszczenia dotyczące żydowskiego mienia na polskim terytorium.

– Osobiście mi wydaje się mało prawdopodobne, aby ambasador Magierowski był jakoś ostrożnie wyselekcjonowanym celem ataku. Nie wygląda na to, aby napastnik wybrał go sobie jako ofiarę, czaił się na niego czy przygotowywał do tego co zrobił. Na moje oko, choć oczywiście mogę się mylić, była to spontaniczna napaść, która musiała być podyktowana jakimś resentymentem. Jakiś agresywnie nastawiony mężczyzna zidentyfikował kogoś jako Polaka, na dodatek ktoś ten stał przed wejściem do polskiej placówki dyplomatycznej. Wątpię, żeby napastnik zdawał sobie sprawę z tego kogo tak naprawdę zaatakował i bardzo wątpię żeby zdawał sobie sprawę z tego co zrobił. Mamy z tego żenujący dyplomatyczny skandal. Sam bardzo żałuję z powodu tego co się stało i życzę polskiemu ambasadorowi wszystkiego najlepszego – podsumowuje Hagay Hacohen.

Służby prasowe polskiej ambasady w Tel Awiwie odmawiają komentarza w tej sprawie i odsyłają do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie. Rzeczniczka prasowa polskiego MSZ Ewa Suwara poinformowała, że ambasador Izraela Anna Azari została dziś wezwana do resortu w związku z zajściem z udziałem ambasadora Magierowskiego.

Marek Magierowski jest prawicowym dziennikarzem wciśniętym na dyplomatyczne salony przez prezydenta Andrzeja Dudę. We wrześniu 2015 zrezygnował z pracy w tygodniku „Do Rzeczy” i przeszedł do Kancelarii Prezydenta RP. Tam został zatrudniony jako ekspert ds. dyplomacji publicznej\, a 1 grudnia 2015 został dyrektorem biura prasowego. W maju 2017 r. został powołany na podsekretarza stanu w MSZ.  25 czerwca 2018 r. objął stanowisko ambasadora Polski w Izraelu.

Swoją dziennikarską karierę rozpoczynał od współpracy z ekstremistycznym pismem „Najwyższy Czas”, matecznikiem między innymi Stanisława Michalkiewicza,  jednego z najbardziej zagorzałych pogromców „roszczeń żydowskich”; dość powiedzieć, że redakcję „Gazety Wyborczej” w swoich wideo-felietonach określa on jako „Judenrat z ulicy Czerskiej”. Zresztą Magierowski pracował także właśnie w GW – w latach 1995-2001. Później był „Newsweek Polska” i „Rzeczpospolita”, a w latach 2013-2015 był publicystą tygodnika „Do Rzeczy”. Współpracował także z „Przewodnikiem Katolickim” i operetkowo pro-PiS-owską TV Republika.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Czy polski MSZ przeprosił już stronę izraelską za skandaliczne zachowanie pana ambasadora? Tak prowokować…Każde inne działanie, włącznie z próbą postawienia napastnika przed sądem za napaść na bank zostanie odebrane jako przejaw antysemityzmu! Ale o tym dowiemy się z amerykańskich mediów.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…