Fajnie się pośmiać z #ogórkizmów? Z tego, jak poszukiwaczka zaginionych dzieł sztuki „odrzuca ciepłą kołdrę” i przystępuje do konsumpcji tostów z syropem klonowym, podczas gdy zachodni wiatr spienione goni fale? Fajnie, co? Ale kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem. Tak, do pani mówię, pani redaktor Kublik! I do pana, panie redaktorze Czuchnowski!
Finezja, głębia postawionej tezy, ale również wkład pracy włożony w risercz tekstu „To one robią paski grozy w TVP” nie tylko przebijają absurdem książkę Magdaleny Ogórek, one dorównują wybitemu zeszłorocznemu materiałowi Rafała Betlejewskiego, który na jesieni 2016 odkrył przed nami nieznaną wcześniej prawdę, iż ludzie podejmą się każdej pracy, nawet poniżającej i durnej, jeśli desperacko potrzebują pieniędzy.
Autorzy „Gazety Wyborczej” wczoraj usiłowali odkryć przed nami kolejne wybrzeże tej samej Ameryki. Takiej mianowicie, że „paski grozy” pisze 10 specjalnie zatrudnionych w tym celu osób, najczęściej młodych, z nikłym doświadczeniem (niektóre skończyły uczelnię ojca Rydzyka, jedna wydała powieść – „OCIEKAJĄCĄ SEKSEM”).
Pracują w systemie dyżurowym! – ekscytują się autorzy (zupełnie jakby w mediach była to jakaś nowość), „nieźle zarabiają”, bo „za jeden dyżur dostają ok. 300 zł, najczęściej biorą po dwa!” (zupełnie jakby w mediach była to jakaś nowość). „Stale odbierają telefony z instrukcjami, co ma być na pasku” (zupełnie jakby w mediach była to jakaś nowość), „Coraz więcej pasków jest jednak pisanych przez dziennikarki, które wiedzą już, jaka powinna być narracja” (zupełnie jakby w mediach była to jakaś nowość). „Ale najważniejsze jest to, że to wstęp do kariery, występów na wizji, prowadzenia własnego programu czy prezentowania serwisów” (zupełnie jakby w mediach była to jakaś nowość!!!).
Ale już mniejsza o to, że autorzy na łamach sikają w majty, jakby odkryli co najmniej jedną aktywną tajną komórkę Opus Dei w podziemiach budynku na Placu Powstańców, albo jakby miał to być dla nich „wstęp do kariery” na portalu Pudelek. Najbardziej porażające jest to, że autorzy swojej tezy, że paski grozy piszą młode, ambitne kobiety, bez większego być może przekonania, ale trochę dla kasy, a trochę w nadziei na dalszą wspinaczkę po medialnej drabinie bytów – dowodzą poprzez… przegląd fejsbukowych kont dziesięciu „paskowych”.
W dodatku robią to w najgorszej manierze pseudodramatycznych reportaży, stylizowanych na Mariusza Szczygła: „Agnieszka studiuje na warszawskiej uczelni Collegium Civitas. Reklamuje programy TVP Info, wrzuca zdjęcia psa, z imprez czy wakacji, które lubi spędzać nad wodą. Jest też patriotką. 1 sierpnia pisze: Jestem dziś bardzo dumna z Warszawy, mojego miasta, którego serce przez chwile biło w rytm powstania. Cześć i chwała bohaterom”. (…) „Kiedyś wygrała konkurs recytatorski w Zamościu, a poza TVP udziela się też w portalach piszących o rolnictwie”. (…) „Jeszcze w 2015 r. relacjonowała jedną z miesięcznic smoleńskich w tonie niechętnym obecnej partii rządzącej”.
Skoczyło wam ciśnienie? Mi też, ale nie z powodu potencjału sensacyjnego, które niosą ze sobą wyniki tego wstrząsającego śledztwa. Ja się uprzejmie pytam państwa redaktorów, ja, gówniara, o doświadczeniu niewiele tylko większym od paskowych pań: co to jest za dziennikarstwo? Co z tego wynika?
Czy to przypadkiem nie „Wyborcza” zżymała się na prześwietlanie Fejsbuków lekarzom rezydentom pod kątem odkrycia w postaci kanapek z kawiorem? Może sprawdzicie na Facebooku, kto pisze paski dla TVN? Czy lubi spędzać wakacje nad wodą czy w górach, a może ma w polubionych „Komunę postpiwniczną”?
Nigdy w życiu nie chciałabym Państwa pouczać. Czytałam Wasze teksty jeszcze zanim skończyłam studia (jakie – można sprawdzić na Fejsie) i zanim zaczęłam szlifować warsztat dziennikarski u redaktora Urbana. I on nauczył mnie bardzo ważnej rzeczy, o której Państwo najwyraźniej już zapomnieli. Jeśli chcemy się dowiedzieć, jakie bohater naszego tekstu (nawet ten negatywny) ma poglądy, opinie, stosunek do świata (w tym przypadku do pracy w upolitycznionych mediach) – to powinniśmy go o to zapytać.
A zatem – do przeczytania na Fejsie!