Państwo polskie najwyraźniej cierpi na nadmiar funduszy. IPN zamierza utopić nieznaną na razie kwotę w kolejne przedsięwzięcie spod znaku tworzenia kultu „wyklętych”.
Polska Agencja Prasowa podała, że Instytut zamierza sprowadzić do Polski szczątki podpułkownika armii rosyjskiej zmarłego w 1894 r. i pochowanego na katolickim cmentarzu w Ardaganie we wschodniej Turcji. Czym carski żołnierz zasłużył na tyle uznania ze strony funkcjonariuszy policji historycznej, którzy na co dzień wzdrygają się na widok wszystkiego, co rosyjskie/radzieckie? Otóż podpułkownik Karol Rzepecki, oficer korpusu piechoty armii rosyjskiej, to pradziadek jednej z najsłynniejszych „żołnierek wyklętych”, Danuty Siedzikówny ps. „Inka”.
#IPN podejmie starania, by sprowadzić z Turcji do Polski szczątki ppłk. Karola Rzepeckiego, który był pradziadkiem Danuty Siedzikówny „Inki” pic.twitter.com/2Ex8X6wJbm
— IPN (@ipngovpl) 23 maja 2017
Szczątki podpułkownika odkryli specjaliści rosyjscy, którzy spodziewali się znaleźć w Ardaganie ciało rosyjskiego generała Wasilija Giejmana, zmarłego na tyfus w 1878 r. podczas oblężenia Erzerum w czasie wojny rosyjsko-tureckiej. Tożsamość zmarłego ustalili eksperci z Rosyjskiego Archiwum Wojenno-Historycznego.
Polskie media błyskawicznie podchwyciły temat, przy okazji strofując rosyjskie odpowiedniki za niewspomnienie w swoich informacjach o znakomitej potomkini Rzepeckiego. IPN nie mógł zostać w tyle i dziś poinformował, że do spółki z MSZ skontaktuje się z odpowiednimi organami w Turcji, by sprowadzić szczątki do Polski. Jak powiedział prezes Instytutu, podjął on decyzję „pamiętając o Danucie Siedzikównie „Ince” i o wartościach, którym był wierna, a także o tym, kim „Inka” jest dla polskiej pamięci narodowej”.
Pozostaje mieć nadzieję, że IPN, skoro już wpadł na kolejny pomysł o tematyce pogrzebowej, nie będzie ciągnął wątku, poszukując za granicą wszystkich możliwych przodków i krewnych „żołnierzy wyklętych”.