Krystyna Pawłowicz obroniła swoją znajomą, której obrońcy praw zwierząt odebrali we wrześniu 28 psów. Batalia w prokuraturze trwała aż do początków listopada. Posłanka pisała do prokuratora prowadzącego śledztwo i prosiła go „o interwencję”. Skutecznie.
„Ja ze swojej strony zapewniam, że obydwie właścicielki psów działają zgodnie z prawem, prowadzą zarejestrowane hodowle, ich zwierzęta są zdrowe – co potwierdza lekarz weterynarii opiekujący się psami. Uprzejmie proszę pana prokuratora o interwencję w tej sprawie” – można przeczytać w piśmie posłanki Pawłowicz z 4 października 2017, w którym wstawia się za koleżanką.
Właścicielka hodowli buldożków francuskich pod Halinowem, Urszula G., to dobra znajoma Krystyny Pawłowicz. Na Facebooku znaleźć można wspólne zdjęcia obu pań. Urszula G. prowadziła hodowlę razem z córką. To, co zastali na jej posesji aktywiści z Pogotowia dla Zwierząt wołało o pomstę do nieba: psy trzymane były w budach na zimnie, miały choroby skóry i zakażenia, a także wady genetyczne, pomimo których psy nadal rozmnażano. Pogotowie dla zwierząt złożyło do prokuratury w Mińsku Mazowieckim zawiadomienie o znęcaniu się nad zwierzętami, przedstawiło świadków na zaniedbywanie psów.
Odebrane zwierzęta trafiły pod opiekę fundacji SOS Bokserom. Nikt nawet nie brał pod uwagę, że wrócą do poprzedniej właścicielki.
Po liście Krystyny Pawłowicz w październiku 2017 postępowanie przeniesiono do Siedlec – do okręgówki. W czerwcu 2018 r. zostało umorzone – znamion czynu zabronionego nie stwierdzono. Umorzenie motywowano opinią weterynarza – biegłego z Lublina. Sęk w tym, że biegłego pozwolono wskazać samej Urszuli G.
– Zamiast opinii o stanie zwierząt zgromadzonej w kilkunastu tomach akt sprawy otrzymaliśmy na kilku kartkach mowę obrończą właścicielki, w wykonaniu biegłego. Pierwszy raz widziałem taką opinię, którą prokuratura „łyknęła” od razu – mówił „Wyborczej” Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt.
Obrońcy praw zwierząt złożyli zażalenie na tę decyzję w sądzie w Mińsku Mazowieckim. W tym tygodniu zapadło postanowienie utrzymujące w mocy decyzję prokuratury. Psy mają wrócić do hodowli.
W sprawę zaangażowała się telewizyjna celebrytka Małgorzata Rozenek-Majdan, która wypowiadała się krytycznie o pseudohodowlach. Na dniach o zmiany w prawie dotyczące doprecyzowania przepisów w kwestii odbierania i zwracania zwierząt apelował również rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.