Liberalna opozycja robi nadal wszystko, by traktować ją nieufnie – teraz, gdy sprzeciw wobec antydemokratycznych działań rządzącej partii staje się coraz bardziej potrzebny. Wczoraj sympatyczka KOD rozpoczęła kolejną inicjatywę, na którą trudno patrzeć inaczej niż z niedowierzaniem.
Elżbieta Pawłowicz, deklarująca się jako zwolenniczka Komitetu Obrony Demokracji, zainicjowała na portalu zrzutka.pl zbiórkę pieniędzy na ufundowanie Stypendium Wolności dla… Mateusza Kijowskiego. Były już lider liberalnych obrońców demokracji, doszczętnie skompromitowany zarówno aferą fakturową, sprawą alimentów, jak i dziwacznymi wypowiedziami programowymi (m.in. w ubiegłym roku dopuszczał wspólne obchodzenie 11 listopada z nacjonalistyczną prawicą), przypomniał o sobie w ubiegłym tygodniu wywiadem dla portalu natemat.pl. Żalił się w nim na brak środków do życia. „Nie jesteśmy w stanie zaspokoić podstawowych potrzeb naszych dzieci. Jest problem nawet z zakupami spożywczymi. Na szczęście znajomi co jakiś czas robią nam zakupy czy coś ugotują. Dzięki nim jeszcze jakoś funkcjonujemy” – opowiadał o sytuacji swojej rodziny. Przekonywał także, że od roku nie może znaleźć pracy, bo firmy, w których był w przeszłości zatrudniony, są szykanowane, a przedsiębiorcy nie chcą przecież mieć kłopotów. Dlatego Kijowski stwierdził, że poważnie rozważa emigrację.
Do tego właśnie ma nie dopuścić zbiórka otwarta przez Pawłowicz. Internautów zachęca się do wpłacania choćby drobnych kwot na rzecz Kijowskiego, bo „na jego zawołanie wyszliśmy na ulice, organizowaliśmy się w całej Polsce i nie tylko tutaj. Zaczęliśmy się uczyć, więcej rozumieć, widzieć dalej i reagować mądrzej. Mateusz zawsze był z nami”, a i teraz jego pozostanie w kraju „pozwoliłoby mu zostać z nami i nadal nas wspierać w obronie podstawowych wartości demokratycznych w Polsce”. Celem zbiórki jest zebranie 25 tys. złotych, ale w opisie wydarzenia czytamy, że zrzutka będzie trwała do momentu, gdy mężczyzna znajdzie źródło utrzymania.
Apel nie pozostał bez echa i od wczoraj wpłaty faktycznie się pojawiają. Do godz. 18 dzisiejszego dnia zebrano 14 562 złote. W mediach społecznościowych dominują jednak skrajnie negatywne komentarze na temat całego pomysłu. Sprawy nie pozostawiły również bez echa prawicowe media – Do Rzeczy, cytuje łódzkiego restauratora, który twierdzi, iż był gotów zatrudnić Kijowskiego, niezależnie od przekonań politycznych. Były lider KOD podobno nie odpowiedział jednak na próbę kontaktu.
Pan Kijowski jest wzruszony, że nie musi iść do pracy. Ja jestem wzruszony łatwowiernością ludzi, ale to ich pieniądze i ich sprawa na co je wydają.
A pan @mkijowski jest kurwa bezczelnym pasożytem. Jest pan żałosny. Tyle ode mnie. pic.twitter.com/pU3uMN6Pga
— Bezczelny Lewak ™ (@BLewak) 28 listopada 2017
Mateusz Kijowski
Jedyny taki informatyk w Polsce, z doświadczeniem IT w dużych spółkach, który nie może znaleźć pracy w stolicy kraju, który ma 6% stopę bezrobocia.— Radosław ?? (@bogdan607) 28 listopada 2017
Komitet Obrony Demokracji nie skomentował całej sprawy. Jednak fakt, że wizerunkowo może ona tylko zaszkodzić krytykom rządu, nie ulega raczej wątpliwości.