W niewielkim mieście w zachodniopomorskim w ostatni weekend wrzało. Mieszkańcy Sławna nie mają zamiaru bezczynnie przyglądać się jak władze starostwa zawijają publiczny szpital. Zorganizowali protest i zapowiedzieli, że to nie koniec manifestacji ich gniewu.
– To się skończy na tym, że zrobią u nas oddział z długoterminową opieką i tylko to będzie funkcjonować. Porodówki już nie mamy i nie wiadomo kiedy wróci – powiedziała portalowi NaszeMiasto Julita Mazur, jedna ze współorganizujących protest w Sławnie.
Uczestnicy sobotniego protestu byli rozczarowani, bo na wydarzeniu nie pojawił się główny winowajca całego zamieszania – starosta Wiśniowski. Przedstawiciel szpitala powiedział co prawda, że dla zarządcy powiatu zdanie mieszkańców jest niezwykle ważne, jednak niesmak pozostał. Zgromadzeni akcentowali, że kiedy brakuje środków na utrzymanie szpitala, w tym samym czasie starostwo otwiera swoją filię w Darłowie. „To nieracjonalne” – argumentowali.
Widmo likwidacji placówki ochrony zdrowia wzbudza więzy solidarności wśród lokalnej społeczności. W proteście, którego współorganizatorem był również Bartosz Bukowski, radny Rady Miejskiej w Sławnie, wzięli udział nie tylko mieszkańcy i pracownicy szpitala w Sławnie, ale także członkowie związków zawodowych. – Zarówno pracownicy, jak i mieszkańcy, wszyscy razem będziemy brali udział w proteście. Uważamy, że to jest sprawa ważna dla każdego z nas – powiedziała Tamara Zasadzińska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Szpitalu Powiatowym w Sławnie.