Site icon Portal informacyjny STRAJK

Lasy Państwowe jednak do prywatyzacji?

Część naturalnego lasu w Puszczy Karpackiej przeznaczonego do wycinki / fot. Małgorzata Klemens

Hasło „prywatyzacja Lasów Państwowych” zawsze wywoływało społeczny sprzeciw. PiS zawsze zarzekał się, że nigdy w życiu nie sprywatyzuje Lasów Państwowych. Teraz okazuje się, że to było kolejne kłamstwo.

„Rząd absolutnie nie ma zamiaru prywatyzować Lasów Państwowych. Jesteśmy tym obozem politycznym, który postępuje odwrotnie do naszych poprzedników, którzy sprzedali większość zakładów przetwórstwa społecznego”, zapewniał w październiku 2019 roku premier Mateusz Morawiecki. Dziś już wiadomo, że te wypowiedź może dołączyć do bogatej kolekcji zapewnień, które okazały się niezgodne z prawdą.

Lasy Państwowe zostaną zmuszone do tego, by przekazać do Krajowego Zasobu Nieruchomości pokaźny teren – wielkości mniej więcej jednego województwa – 300 tysięcy hektarów. To propozycja Ministerstwa Rozwoju, które chciałoby, by leśne działki można było wykorzystać pod budowę mieszkań lub domów, zgodnie z kulejącym i wciąż niezrealizowanym programem Mieszkanie Plus. Oznacza to, że tereny pozyskane od lasów państwowych państwo może przekazać deweloperom czyli właśnie sprywatyzować. Oczywiście, propozycja ministerstwa padła przy okazji zmiany przepisów związaną w przeciwdziałaniem negatywnym skutkom COVID-19. Początkowo bowiem tak sformułowaną propozycję (by Lasy Państwowe były podmiotem, który zapewni tereny pod budowę tanich mieszkań) pod naciskiem społecznym i samych leśników, odrzucono. Teraz jednak powraca.

Na pytanie portalu wyborcza.pl leśnicy teraz odpowiedzieli, że będą proponować, by przekazywano do możliwej prywatyzacji „tylko i wyłącznie pozostające w dyspozycji Lasów Państwowych grunty nieleśne, które są jednocześnie przeznaczone pod zabudowę mieszkaniową w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego”. Jednak nie ma żadnych dowodów, że „propozycje” leśników zostaną w ogóle uwzględnione.

Ministerstwo Rozwoju zaprzeczyło w odpowiedzi portalowi wyborca.pl, by chodziło o aż 300 tysięcy hektarów. Raczej mowa o kilku hektarach, zapewnia rzeczniczka ministerstwa.

Jednak po smutnych doświadczeniach z cytowanymi na początku zapewnieniami premiera z października 2019 roku, do tych zapewnień należy podchodzić ostrożnie.

Exit mobile version