– Jeśli nasze postulaty nie zostaną spełnione, to będzie oznaczało, że resort zdrowia nie jest partnerem do rozmowy. Bo w sytuacji, w której poszliśmy na tak duże ustępstwa, dla dobra chorych i relacji z MZ, ktoś nas próbuje wykiwać, to jest nie fair. Plan ostateczny? Albo masowa rezygnacja lekarzy z pracy, albo strajk generalny – powiedział wiceszef porozumienia rezydentów OZZL Jarosław Biliński.

Minister zdrowia Łukasz Szumowski nie cieszy się zaufaniem rezydentów /flickr.com

Młodzi lekarze zrozumieli, że rząd zamierza ich zrobić w bambuko. Po zapoznaniu, że z projektami zmian w ustawach: o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego pracowników wykonujących zawody medyczne zatrudnionych w podmiotach leczniczych, rezydenci mówią wprost : „Nie mamy zaufania do ministerstwa”.

– Nie wierzę w dobrą wolę resortu. Może to być próba oszukania nas i wyłączenia z podwyżek pewnej grupy lekarzy. Problemów zaczyna się robić bardzo dużo i to nie są błędy, które się pojawiły, bo ktoś czegoś nie dopilnował. To są błędy merytoryczne, które są wprowadzone celowo. To jawne łamanie zawartego porozumienia – powiedział z kolei rzecznik prasowy rezydentów Marcin Sobotka, dorzucając jeszcze, że resort „trochę próbuje z rezydentów zrobić idiotów”.

Rezydenci stale monitorują działania ministra Łukasza Szumowskiego i jego ludzi. Widzą więc, że resort robi wszystko by projekty skonstruować w taki sposób, by obietnice złożone środowiskom lekarskim zostały rozwodnione i zdefiniowane w inny sposób niż było to ustalone.

O co dokładnie chodzi rezydentom? Pierwszy problem to „dodatek lojalnościowy”, który mieli otrzymywać lekarze po podpisaniu zobowiązania do przepracowania w Polsce najmniej dwóch lat po zakończeniu rezydentury. W projekcie pojawił się zapis stanowiący, że lekarze, owszem, muszą przepracować dwa lata, ale na etacie w szpitalu finansowanym przez NFZ. Rezydenci twierdzą, że „ministerstwo chce zrobić z lekarzy niewolników”, wskazując, że są przecież inne możliwości rozwoju zawodowego.

Kością niezgody jest również kwestia podwyżek. Najpóźniej w lipcu 2018 r. zatrudnieni w publicznych placówkach mieli zarabiać co najmniej 6750 zł brutto miesięcznie. Jak twierdzą rezydenci, podwyżki otrzymają tylko lekarze jednostek całodobowych i całodziennych i nie obejmą one pracujących m.in. w opiece ambulatoryjnej, POZ, nocnej pomocy lekarskiej czy w więcej niż jednej placówce. Według rezydentów MZ zupełnie odcina lekarzom możliwość dorobienia. Młodym lekarzom nie podoba się również, że musieliby w takiej jednostce pracować w wymiarze czasowym równym pełnemu etatowi.

Jeżeli projekt zostanie zgłoszony pod głosowania w takim kształcie, rezydenci zapowiedzieli protesty.

– Szczegółów nie chcemy zdradzać, ale plany są szeroko zakrojone. Na pewno zaczęlibyśmy od powrotu do wypowiadania opt-outów. W środowisku wrze i coraz więcej osób uważa, że skoro resort tak z nami postępuje, to jeszcze więcej lekarzy je wypowie niż w trakcie ostatniej akcji. Plan ostateczny? Albo masowa rezygnacja lekarzy z pracy, albo strajk generalny – podsumowuje Biliński.

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…