Zamierzają odpalić petardę. Zapowiadają protesty jakich jeszcze nie było. Ale nie tylko o demonstrowanie niezadowolenia im chodzi. Chcą sanacji całego systemu ochrony zdrowia. Już na początku roku 2020 głos młodych lekarzy będzie głośno słyszalny.

Poziom wydatków na ochronę zdrowia należy w Polsce do najniższych w Unii Europejskiej. Jedno z ostatnich miejsc zajmujemy zarówno w ujęciu nominalnym, jak i w odniesieniu do PKB. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda tylko w Bułgarii i Rumunii. 

Lekarze-rezydenci mówili o tym już dwa lata temu, kiedy próbowali rozmawiać najpierw z ministrem zdrowia Konstantym Radziwiłłem, a kiedy ten okazał się bezradny w tym sporze, z jego następcą – Łukaszem Szumowskim. Medycy protestowali odmawiając pracy, prowadzili głodówkę, a także wypowiadali masowo klauzulę opt-out (pozwalającą na pracę powyżej 48 godz./tydz.). W końcu udało im się wywalczyć obietnice podniesienia wydatków na zdrowie do 6 proc. PKB w roku 2024, z możliwością przyspieszenia tego procesu. Porozumienie zawierało łącznie 21 punktów. Ministerstwo do dziś wywiązało się tylko z kilku ustaleń. Dlatego jeszcze tej zimy protest rozgorzeje na nowo.

Lekarze zdają sobie sprawę, że problem nie leży po stronie indolencji jednego ministerstwa i należy go rozwiązać systemowo. Ich zdaniem trzeba zacząć od zwiększenia nakładów na zdrowie w szybszym tempie.

– Optymalnie byłoby, gdyby 6 proc. PKB osiągnięto już w 2021 r. Ale głównym celem będzie zmiana sposobu obliczania wzrostu nakładów. Dziś oblicza się go względem PKB sprzed dwóch lat. My chcemy, by podstawą było PKB prognozowane na dany rok – tłumaczy rozmowie z „Rzeczpospolitą” Piotr Pisula, członek organizacji Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Rezydenci wskrzesili też postulat ustalenia stałego wynagrodzenia w postaci trzech średnich krajowych dla lekarzy specjalistów, dwóch średnich dla rezydentów i jednej dla stażystów.

Lekarze, dostrzegając bezradność rządu, postanowili sami stworzyć zbiór systemowych rozwiązań, gotowych do wdrożenia. Chcą, aby spotkania z resortem miały charakter przekazywania wiedzy.

 – Tegoroczne negocjacje będą miały inną perspektywę. Mamy z ministerstwem ten sam cel: poprawę sytuacji pacjenta i warunków pracy medyków. Chodzi o potraktowanie kłopotów ochrony zdrowia w kontekście globalnym – problemów państwa, a nie problemów jednego ministerstwa i przetransferowania lub doraźnego zwiększenia środków. Temat dotyczy globalnych reform w kontekście państwa i jego obywateli – tłumaczy Anna Gołębicka, ekonomistka, strateg i doradczyni OZZL.

Rok 2020 będzie dla rządu PiS sprawdzianem jeśli chodzi o ochronę zdrowia, czyli obszar, na którym obecna władza dotąd radzi sobie fatalnie. Symbolem dyletanctwa gabinetu Morawieckiego jest sytuacja powiatowych szpitali, w których co rusz wybuchają protesty z powodu niewydolności finansowej. Średnie zadłużenie takich placówek wynosi 5,2 mln zł na lecznicę. Nieciekawie wygląda też położenie szpitali klinicznych, a ponadto w powietrzu wiszą strajki fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych, techników elektroterapii i przedstawicieli innych zawodów medycznych.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A Piotruś-Pan niech sobie siądzie wygodnie na diipie, włączy lapka i poczyta jakie procedury medyczne wykonano z… przekroczeniem limitu, a następnie sprawdzi stawki jakie za nie NFZ zapłacił. Łatwo okaże się, że… są to procedury które przeszacowano, a pańiska-lekarzyska złapali wiatr w żagle i nagle okazuje się, że oszacowana wstępnie liczba zabiegów była wysoce niedostateczna. Tak się dzieje od momentu powstania NFZ…
    A kilka lat wstecz, opisując podobną historię z dziedziny kardiologii mój medyk użył słowa ,,pazerność środowiska” i coraz częściej dochodzę do wniosku, że doskonale poznał swoich kolegów po fachu.

    1. Media w Polsce pisały o paru przypadkach śmierci jakiegoś biednego konowała na dyżurze (z przepracowania) – a to w szpitalu a to na SOR…… Bidne konowały MUSZĄ tyrać na okrągło..
      Wyborcza jakiś czas temu zamieściła wywiad z jednym konowałem w którym ten przyznał, że za dyżur na SOR dostaje od 150 do 200 zeta na godzinę, policzmy: 170 godzin w miesiącu razy 200 stówy to 34 tysiaki/miesiąc, można „wyżyć” z jednego etatu czy MAŁO!!!!!!
      Chyba MAŁO — onegdaj doktor Zembala w swoim oświadczeniu majątkowym podawał, że pracował w klinice w Zabrzu, w klinice w Aninie, był radnym sejmiku śląskiego, był posłem na sejm, ministrem zdrowia i jeszcze tyrał na prywatnej praktyce a to wszystko RÓWNOCZEŚNIE!!!! KONOWAŁY TO „MISZCZE”!!!!!

  2. Super. Niech przygotują taki plan. Czemu tego nie zrobili już dawno, np. 10 lat temu? Albo 20?

    1. Booo…. w planie będzie jedynie dajta nam wincy piniondzuff???

    2. Hm, bo jak coś to ja taki plan mam:
      – upaństwowienie całej służby zdrowia
      – likwidacja NFZ
      – likwidacja firm „wokółszpitalnych” -> włączenie do właściwej placówki
      – wszyscy pracownicy na etat i uniemożliwienie ciągnięcia 5 etatów na raz, możliwa tylko prywatna praktyka „po godzinach”
      – urealnienie ceny zabiegów (cena = koszty + amortyzacja)
      – pensja jako podstawa rozliczenia z personelem
      – zerwanie z zasadą samego płacenia za usługi, płacenie za wyleczenie pacjenta – jako premia
      – zatrudnienie wszystkich młodych lekarzy (by była „nadpodaż” personelu)
      – w każdej placówce zmotywowany reprezentant rządu do nadzorowania dyrektora
      – ściganie wszystkich nadużyć, nie tylko tych, które przepisy zakazują wprost

    3. Oni tak się „samonaprawią” jak „zrobił to” wymiar sprawiedliwości…

    4. Ad. Jaa
      Wszystkie punkty twojego programu słuszne ale jeden bym zmienił — jeżeli pracujesz w PAŃSTWOWEJ służbie zdrowia to ŻADNEJ prywatnej praktyki!!!!! Wiesz dlaczego tak myślę? No to posłuchaj — swego czasu leczyłem się u pewnego lekarza który był ordynatorem oddziału ortopedii w państwowym szpitalu na południu Polski, ów cwany mąż nie brał łapówek bo nie musiał gdyż po paru godzinach w szpitalu pomykał do swego prywatnego gabinetu (w gabinecie było biurko, dwa krzesła i leżanka!!!,tyle), za wizytę brał 2 stówy i gabinet był pełny, wiesz dlaczego? Bo on tam nie leczył, on tam „przyspieszał” procedury które przeprowadzał w swojej rodzimej robocie…..
      Aha, w szpitalu miał pensyjkę w wysokości 14-15 tysi oraz pełne ubezpieczenie, nigdy nie był dłużej na oddziale niż 4-5 godzin i to nie we wszystkie dni tygodnia
      Aha 2, wspomniany przeze mnie Zembala oprócz fuch które wymieniłem prowadził jeszcze zajęcia dydaktyczne ze studentami — kiedy on i jemu podobni lekarze znajdują na to czas?

    5. Do słusznych postulatów przedmówców dodam jeszcze jeden od siebie – ani grosza na pensje stażystów i rezydentów ze środków ministerstwa zdrowia. Ministerstwo sprawiedliwości nie wypłaca wynagrodzeń aplikantom, ministerstwo infrastruktury nie utrzymuje młodych inżynierów budownictwa, a pomimo tego jedni i drudzy, będąc przedstawicielami zawodów regulowanych, radzą sobie na rynku pracy. Podobnych przykładów jest całe mnóstwo także na niższych szczeblach – m.in. maszyniści-stażyści, nie przynosząc zysku pracodawcy, otrzymują wypłatę od niego, a nie od właściwego ministra. Takie rozwiązanie byłoby również przyczynkiem do ograniczenia defraudacji pieniędzy w placówkach, gdyż dyrektorzy z kolesiami musieliby znaleźć kasę na młodszych, zamiast wypłacać sobie kolejne dziesiątki tysięcy miesięcznie.

    6. Dokładnie. W ogóle państwo powinno mieć monopol na usługi medyczne, skoro wykształcenie lekarzy wiąże się ze znaczącymi nakładami finansowymi z budżetu, żadnych prywatnych praktyk.

    7. Semestr kierunku lekarskiego to wydatek do 20 tys. zł, a tych semestrów w całym toku studiów jest 12, co daje nawet 240 tys. zł kosztów samej nauki, a gdzie jeszcze opłacany z pieniędzy podatników bezproduktywny 13-miesięczny staż i późniejsza rezydentura..? Warto byłoby wprowadzić coś analogicznego do studiów wojskowych, gdzie trzeba odrobić 2-krotność okresu nauki lub zwrócić pieniądze.

      Żeby nie było „argumentów” pt. innym nie chce się dołożyć zobowiązań – semestr wszystkich pozostałych kierunków, za wyjątkiem tych z ASP, nie kosztuje więcej niż ok. 3 tys. zł. Tak więc w razie konieczności, w zdecydowanie gorszej sytuacji byłby lekarz, a nie humanista, inżynier czy informatyk, którzy sumy rzędu 20-30 tys. zł (mniej niż rok lekarskiego!) mogą szybko odpracować lub oddać.

    8. Dokładnie, z tym oddawaniem za studia to jest słuszne i tak być powinno. Mało tego – tak było. Moja własna ciotka, która zaraz po studiach postanowiła wyjechać za granicę, z powodu swojego świeżo upieczonego męża z zagranicy, hehe, musiała oddać całą kasę za studia na Politechnice Gdańskiej. Tylko że to były lata 70, tak dla jasności. Obowiązek taki zniesiono po 90 roku, gdy zaczęło chodzić o coś wręcz przeciwnego, tzn. o wyssanie od nas dobrze wykształconych a zarazem młodych (nie znarowiałych) specjalistów.

    9. A co do prywatnych praktyk to sprawa nie jest prosta, bo wprawdzie macie sporo racji wszyscy przedmówcy, ale taki „kurek” byłby dobrym rozwiązaniem dla ambitnych lekarzy którzy z różnych względów nie mogą się realizować na państwowym tak jak by chcieli. A może wystarczyłoby proste ograniczenie, że albo jesteś funkcyjny w klinice, albo prywatna praktyka? To by przecież załatwiało sprawę na amen, choć ostatni postulat Jai ” – ściganie wszystkich nadużyć, nie tylko tych, które przepisy zakazują wprost” by wystarczył do zwalczenia tych patologii, których piszecie… Po prostu przyjeżdżają służby i nieuczciwego doktorka zwijają do tzw. sanatorium.

    10. Ad. Kot
      Bardzo słusznie kolega zauważył — albo prywatna praktyka albo państwowy szpital, jeżeli idzie to w parze to niestety rodzi patologie, pozdrawiam.

    11. Odnośnie mojego postulatu, który budzi tyle kontrowersji :) wystarczy stosować punkt ostatni, ten o ściganiu nadużyć, żeby nadużyć nie było. Ja tam lekarzowi nie żałuję, niech sobie dorobi na prywatnej praktyce po godzinach… Bo jeśli będzie pilnowany tego co ma zrobić na państwowym, to na tę prywatną praktykę i tak więcej nią godzinkę-dwie dziennie mu czasu nie starczy…

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…