Latynoamerykańska lewica wreszcie ma powód do radości – Lenin Moreno zwyciężył w wyborach prezydenckich. Polityk deklarujący się jako zwolennik „socjalizmu XXI wieku” pokonał bankiera Guillermo Lasso.
Wyborcy w napięciu oczekiwali do ostatniej chwili na wynik wyborów. Ujawniane stopniowo cząstkowe rezultaty pokazywały, że między socjalistą i neoliberałem rozegrała się wyjątkowo zażarta walka. W końcu Centralna Komisja Wyborcza oznajmiła, że z wynikiem 51,16 proc. głosów wygrywa Lenin Moreno, bliski współpracownik odchodzącego z urzędu Rafaela Correi, w latach 2007-2013 wiceprezydent kraju, a następnie przez trzy lata Specjalny Wysłannik ONZ ds. Niepełnosprawności (polityk został w 1998 r. napadnięty i od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim). To oznacza, że prospołeczny kurs polityczny wdrożony przez Correę będzie kontynuowany. A jego efekty są imponujące – dzięki programom socjalnym ekwadorskiej lewicy z prezydentem na czele przez ostatnią dekadę milion obywateli kraju wyszedł z biedy. Bezprecedensowy postęp zrobiły krajowe systemy edukacji i służby zdrowia.
– Zamierzamy iść dalej tę samą drogą. Zrobiliśmy już wiele, ale jeszcze więcej jest do zrobienia! – przemówił prezydent-elekt do swoich wyborców, a następnie zaintonował kilka rewolucyjnych latynoamerykańskich pieśni. Sukcesu gratulowali mu odchodzący prezydent Correa oraz aktualny i przyszły wiceprezydent, kandydujący razem z Moreno w parze Jorge Glas. Gratulacje napłynęły również od tych – niestety znacznie mniej licznych niż w poprzedniej dekadzie – głów państw latynoskich, którzy utożsamiają się z socjalizmem XXI wieku: Boliwijczyka Evo Moralesa i Wenezuelczyka Nicolasa Maduro.
.@Lenin: „Vamos a seguir construyendo el camino, se ha hecho mucho pero queda mucho por hacer, nos toca la tarea”. #YaTenemosPresidente pic.twitter.com/je4IuQKAw1
— Vamos Lenín (@VamosLenin) 3 kwietnia 2017
Z wynikiem nie mógł pogodzić się pokonany Guillermo Lasso, były prezes banku Guayaquil. Podczas kampanii wyborczej obiecywał obywatelom i obywatelkom Ekwadoru obniżenie podatków dla wielkich firm, co miało na wielką skalę zachęcić je do tworzenia miejsc pracy. Gdy jego neoliberalne zaklęcia nie przyniosły sukcesu, Lasso obwieścił fałszerstwo wyborcze i skutecznie zachęcił swoich zwolenników do wyjścia na ulice. Zapowiedział także formalne odwołanie od wyników. „Dowodem” na sfałszowanie wyników miałby być jeden z przedwyborczych sondaży, który dawał prawicowemu kandydatowi 6 proc. przewagi nad konkurentem. Oczywiście zupełnie przypadkowo sondaż ten był współopłacany przez bank, którym przez ponad 10 lat kierował Guillermo Lasso. Ekwadorski rząd zaprzeczył, jakoby doszło do nieprawidłowości.
Lenin, jak nazywają go zwolennicy, dał latynoamerykańskiej lewicy nadzieję na ponowne zmobilizowanie swoich zwolenników wokół socjalistycznych haseł i powstrzymanie agresywnej prawicy, która w ostatnich latach przejęła władzę m.in. w Brazylii i Argentynie. Nie będzie jednak miał łatwego zadania. Jak pokazuje praktyka południowoamerykańskiej polityki, neoliberałowie posłużą się każdą metodą, byle przeszkodzić politykom występującym w imieniu zwykłych ludzi.