Niezależnie od tego, co się dzieje w Polsce i na świecie, w tym roku większość największych polskich mediów ma zagwarantowany stały zbiór świeżych, atrakcyjnych newsów. A imię ich: Lewandowscy. Praktycznie codziennie słyszymy o tym, co robią Robert i Anna, a od pewnego czasu mamy na bieżąco informacje na temat ich córki Klary.
Zanim jeszcze nastąpił cud narodzin, największe portale internetowe na wiele sposobów relacjonowały ciążę Anny Lewandowskiej. Cóż było w niej tak wyjątkowego? Jakie fundamentalne znaczenie dla nauki, kultury, polityki miał akurat ten przypadek ciąży u młodej kobiety? Cóż nadzwyczajnego było w tym, że Robert Lewandowski zostanie ojcem? Skąd zachwyt nad Lewandowskim, że włożył sobie piłkę pod koszulę? Czy czyniło go to lepszym piłkarzem? Czy fakt, że jego żona była w ciąży, wyróżniał go na tle innych mężczyzn, których partnerki były w ciąży? Co różniło ciążę Lewandowskiej od ciąży Kowalskiej lub Malinowskiej? Wszelkie tego pytania uznawano za wyraz kompleksów, małostkowości i niedoceniania wielkiej pary. Tymczasem Anna Lewandowska w tym czasie ciężko pracowała, biorąc niemałe pieniądze za publiczne opowieści o swojej wyjątkowej, cudownej, niepowtarzalnej ciąży.
Akt narodzin dziecka Lewandowskich jeszcze podgrzał atmosferę. Wszystkie zdjęcia Klary są „wzruszające”, każde jej ujęcie z rodzicami jest „piękne” i „słodkie”, a cała rodzina Lewandowskich jest „wspaniała”, przy czym stopień wspaniałości rośnie proporcjonalnie do liczby wrzucanych fotek na Instagramie. Biznes się rozkręca z dnia na dzień. Para najsłynniejszych Polaków dba, aby codziennie tabloidy mogły coś o nich napisać, aby mogły pozachwycać się, jacy są skromni, jak dbają o swoją prywatność i oczywiście jak chronią prywatność swojej córki. Atmosferę permanentnego karnawału zepsuły tylko na chwilę media niemieckie, które nie zainteresowały się porodem Lewandowskiej. Skandal, szok, prowokacja, kolejny policzek Niemiec przeciwko Polsce! Jak można lekceważyć nadejście dzieciątka Lewandowskich!? Ale mniejsza o Niemców. Nie ma sensu się oglądać za siebie. Idziemy naprzód!
Kilka tygodni po porodzie Lewandowska dowodzi, że jej figura jest jeszcze lepsza niż przed porodem. Znowu pojawili się podli ludzie, którzy zwracają uwagę, że Wielka Matka podrasowuje zdjęcia, promuje szkodliwe wzorce urodystyczne, a dziecko traktuje jako gadżet reklamowy. Twierdzą też, że zwykłej zjadaczki chleba znad Wisły zaraz po porodzie nie stać na armię pomagaczy i zapewnianie sobie luksusów. Jak oni tak mogą!? Wszak Lewandowska to najskromniejsza Polka, której chodzi tylko o dobro dziecka i rodziny! Poza tym minął już miesiąc od porodu, a ona wciąż jeszcze nie prowadzi szkoleń z przewijania dziecka, żywienia go i usypiania! Pani Anno, czekamy! Biorąc jednak pod uwagę częstotliwość newsów na temat słynnej rodziny, wkrótce pewnie pojawią się kolejne sensacyjne doniesienia: o wypróżnieniach dziecięcia, jego przeziębieniach, posiłkach, zmianach wzrostu i wagi. Instagram czeka!
Ale w tym całym zamieszaniu gdzieś umyka Robert Król Skromności Lewandowski! Czy nie za mało o nim ostatnio słyszymy? Uspokajamy. Wszak wiemy, że jest dobrym, wspaniałym, najlepszym ojcem, bo on też wrzucił co najmniej kilka fotek do internetu! Jednocześnie znany piłkarz nie próżnuje. Podpisuje kolejne kontrakty reklamowe. Skromny polski chłopak każdą częścią ciała będzie reklamował co innego. Wszak wiadomo, że musi zarobić marne 100 mln zł, żeby mieć z czego żyć po zakończeniu kariery sportowej.
Gdy obserwujemy cały ten spektakl, mogą się nasuwać różne pytania. Dlaczego dobrego piłkarza z automatu mamy uznawać za wzorzec ojca i męża? Czy Annę Lewandowską mamy uważać za wielką i wspaniałą tylko dlatego, że jest żoną gwiazdora? Czy Lewandowscy powinni zarabiać setki razy więcej od innych ludzi, którzy często pracują znacznie ciężej od nich? Niestety w medialnym tyglu nie ma miejsca na jakiejkolwiek wątpliwości, a kolejne megalomańskie wypowiedzi naszych bohaterów, ich obsesyjne skupianie się na sobie i sesje zdjęciowe mają skutecznie zamknąć usta wszystkim krytykom.