Site icon Portal informacyjny STRAJK

Lewandowski pięć, Polacy zero

fot. Julia Kubisa

Nawet w burej i smutnej Polsce zdarza się czasem erupcja nieprawdopodobnych pokładów entuzjazmu i poczucia ogólnego zadowolenia. Właśnie czegoś takiego doświadczyliśmy. Euforia nastąpiła po osobistym sukcesie mieszkającego na stałe w Monachium polskiego multimilionera. Robert Lewandowski strzelił 5 goli w niecałe 9 minut podczas meczu z Wolfsburgiem w ostatniej kolejce Bundesligi. To na pewno wielki wyczyn w wykonaniu wybitnego w swoim rzemiośle fachowca. Bo Lewandowski piłkarzem jest znakomitym i chyba nikt nie ma co do tego żadnych wątpliwości.

Zaraz po kanonadzie monachijskiego snajpera, w Polsce rozpoczęła się fiesta. Obywatele kraju, który znajduje się w ogonie wszelkich możliwych rankingów i statystyk opisujących poziom i jakość życia w UE, przeżywali swoje wielkie chwile. Na co dzień poniżani na śmieciówkach, chwytający się lichwiarskiej brzytwy, żyjący w ciągłym poczuciu niepewności, strachu; wyalienowani, zatomizowani, wściekli i sfrustrowani – teraz mogli przez chwilę poczuć kolektywną wielkość za sprawą swojego słynnego rodaka.  Cała Rzeczpospolita strzelała kolejne gole butami swojego wielkiego syna. Oto „nasz Robert” znalazł się na ustach całego świata. Memosfera, media społecznościowe, serwisy informacyjne – wszystkie możliwe instrumenty masowego komunikowania mogły odtrąbić wielką wiktorię narodu polskiego; całego, bo Robert jest przecież naszym dobrem wspólnym.

W kapitalizmie zarządzanie społeczeństwem odbywa się przy użyciu dwóch głównych instrumentów – podziału i integracji. Zatomizowane jednostki są tresowane od przedszkola do wyścigu o indywidualny sukces, pozbawiane umiejętności współdziałania, empatii, solidarności czy współodczuwania – wszystkiego co mogłoby się przyczynić do powstania kolektywnej siły, zdolnej do zmiany panujących stosunków społecznych. Z drugiej strony następuje proces jednoczenia wokół wspólnie przeżywanych emocji. Taki zbiorowy entuzjazm ma jednak niewiele wspólnego z autentycznością, a na pewno nie ma żadnego potencjału emancypacyjnego. Po prostu nauczono nas czerpać przyjemność z tego, co jest przedstawiane jako wspólny sukces. Kapitalizm integruje, ale zawsze w oddzieleniu.

W procesie wyalienowanej integracji bardzo ważną rolę gra postać idola. Silna potrzeba identyfikacji z wyniesioną na ołtarze powszechnego uwielbienia jednostką jest immanentną cechą polskiego społeczeństwa. Potrzebujemy dobitnie wyrażonej i zaakcentowanej bliskości z wybitnym synem polskiej ziemi. Mocno przeżywamy momenty jego wielkości, wzloty i upadki. Przekonaliśmy się o tym zresztą przy okazji symbolicznego panowania dwóch innych władców masowej wyobraźni: Karola Wojtyły i Adama Małysza.

Warto sobie zatem zadać sobie kilka pytań. Jaki realny wpływ na nasze życia ma 5 goli Roberta Lewandowskiego? Co wspólnego z przeciętnym polskim obywatelem ma facet, którego dochody w 2014 roku wyniosły 107 mln zł brutto? Dlaczego mamy odczuwać szczególną satysfakcję z jego dokonań? Czyż nie jest tak, że ten niepohamowany wigor, który wstąpił w serca Polaków po radosnej wiadomości z Bawarii, w szczególny sposób koresponduje z ogólną bezradnością wobec realnych problemów?

Exit mobile version