Lewica wyartykułowała swoje propozycje działań w związku z coraz bardziej dotkliwą drożyzną. Na konferencji prasowej jej politycy przedstawili zestaw rozwiązań, które mają przynieść ulgę zwykłym obywatelom.
Sytuacja wygląda następująco: inflacja jeszcze w tym miesiącu ma przekroczyć w Polsce 7 proc. Podwyżki cen uderzają głównie w osoby osiągające najniższe dochody, dla których środki podstawowe jak jedzenie czy paliwo, są największą częścią domowego budżetu.
„Sądzimy, że w najbliższym czasie NBP będzie kontynuował zacieśnianie polityki pieniężnej. Presja rynkowa na podwyżki stóp będzie się utrzymywać, biorąc pod uwagę, że inflacja w najbliższym czasie będzie nadal rosła, przekraczając 7 proc., utrzymując się na wysokim poziomie co najmniej do końca I poł. 2022 r.” – brzmi analiza znanego banku inwestycyjnego Goldman Sachs.
Wczoraj swoją propozycję na działania przedstawili politycy sejmowej Lewicy.
– Szalejąca inflacja nie bierze się znikąd. Mamy najgorszego szefa banku centralnego w Europie oraz jedną z najwyższych inflacji w Unii Europejskiej. Zamiast stawiać czoła problem, prezes Glapiński woli opowiadać bajki o cudzie gospodarczym, a działać należy tu i teraz – mówił na konferencji ekonomista związany z Lewicą Dariusz Standerski.
Co zaleca Lewica? Wypłaty rekompensat za wzrost cen prądu, które powinny objąć wszystkie gospodarstwa domowe. Na ten cel, zdaniem Standerskiego, należy wydać nie 1,5 mld, jak proponuje rząd, ale 7,5 mld złotych.
Lewica mówi też o odmrożeniu płac w sektorze publicznym, ale nie w sposób nominalny, ale realny. Aby pracownicy budżetówki mogli realnie odczuć wzrost płac. Wśród postulatów jest też systemowa obniżka podatku VAT do podstawowej stawki 15 procent.
Standerski uważa, że obecna władza korzysta na drożyźnie, licząc zyski z podatków od towarów i usług.
– Propozycje są na stole, ale premier Morawiecki nie robi nic poza kasowaniem nadwyżki z VAT, na tej drożyźnie rząd zarobił już ponad 33 mld złotych. Są więc pieniądze, aby wdrażać pomysły, o których mówi Lewica. Środki są, ale potrzeba odważnych działań, ale dla obecnego rządu jest to widać zbyt trudne. Apelujemy, aby dodatkowe przychody budżetu przeznaczyć na działania, które ulżą gospodarstwom domowym – powiedział ekonomista.