Po spodziewanej klęsce Magdaleny Ogórek na szeroko pojętej lewicy zapanowało poruszenie. Różne frakcje zapowiadają akcje zjednoczenia lewej strony politycznej. Wiarygodność większości z nich jest znikoma.

facebook.com/sojusz
facebook.com/sojusz

Pierwszą reakcją na kompromitujący wynik kandydatki był komunikat ze strony SLD, wyrażony ustami posła Sojuszu Wincentego Elsnera. Polityk oświadczył, że mimo porażki swojej protegowanej w batalii o Belweder, Leszek Miller pozostanie szefem ugrupowania przynajmniej do jesiennych wyborów parlamentarnych, a całkiem możliwe, że nawet do końca swojej kadencji w 2016 roku. Ta decyzja, zdaniem Elsnera, nie kłóci się z mocno granym w nieudanej kampanii Ogórek hasłem o „młodych”. – Oczekiwaliśmy lepszego wyniku, ale to początek długiego marszu ludzi młodych do zmiany polityków, którzy w tej polityce są od 25 lat – mówił jednocześnie poseł. Nieco lepiej poszło Longinowi Pastusiakowi: – SLD musi wyciągnąć wnioski, opracować nowy program, bo lewica musi reprezentować ludzi pracy – mówił były Marszałek Senatu. Wynik Magdaleny Ogórek (2,4%) to najgorszy rezultat wyborczy nominalnej lewicy od 1930 roku.

Kolejną reakcją były słowa Grzegorza Napieralskiego, którego zdaniem Leszek Miller powinien niezwłocznie podać się do dymisji. – Wyborcy pokazali Millerowi, że kpi sobie z demokracji, czego robić nie wolno – powiedział polityk, który w atmosferze skandalu został pod koniec marca zawieszony w prawach członka SLD za krytykę kierunku, w jakim zmierza partia. Napieralski uważa jednak, że żadne zmiany nie nastąpią, a Sojusz po jesiennych wyborach osunie się w polityczną otchłań. Dlatego zamierza już wkrótce ogłosić powstanie nowej lewicowej formacji. – Polsce potrzebny jest świeży, nowoczesny, otwarty ruch polityczny i ja taki właśnie tworzę – zapowiada.

Kilka godzin później pojawiła się informacja o powstaniu jeszcze innego tworu politycznego. W bycie lewicą zamierzają się pobawić dwie postacie znane dotychczas z poglądów wolnorynkowych: Magdalena Środa – orędowniczka umów śmieciowych, blisko współpracująca z prezeską Lewiatana Henryką Bochniarz oraz Jan Hartman – były człowiek Janusza Palikota, a także kolejne dwie kojarzone z SLD i SDPl – politolog Kazimierz Kik oraz prawniczka Genowefa Grabowska. Partia ma się nazywać „Wolność i równość”, a jej konferencja inicjująca jej powstanie odbędzie się w Sejmie w najbliższy piątek.

Swoje trzy grosze dorzucił również lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej Piotr Ikonowicz: „Wybory wykazały, że lewicę w Polsce trzeba dopiero zbudować. Jeżeli w Sejmie mają się znaleźć zwolennicy rozwiązań socjalnych, sprawiedliwości społecznej, rzecznicy świata pracy czyli lewica społeczna musimy zarejestrować listy w całym kraju. W otwartej debacie z prawicowym populizmem będziemy wygrywać. Warunek jest jeden: wejść do gry” – napisał były poseł PPS na swoim profilu na Facebooku.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Koalicji Lewicy może grozić rozpad. Jest kłótnia o „jedynkę” do PE

W cieniu politycznej burzy, koalicja Lewicy staje w obliczu niepewnej przyszłości. Wzrasta…