„Wzywamy do pamięci o zamordowanym prezydencie, aby nigdy podobne sytuacje się w Polsce nie zdarzyły” – zaapelował senator Polskiej Partii Socjalistycznej Wojciech Konieczny. Lewica zawnioskowałao upamiętnienie przez Sejm Gabriela Narutowicza – prezydenta zamordowanego w 1922 roku przez prawicowego terrorystę.
Poseł Nowej Lewicy Maciej Gdula przypomniał, że zabójstwo Narutowicza to jedna z najciemniejszych kart XX-lecia międzywojennego. „Coś, co kładzie się cieniem na całej historii tej młodej, niepodległej Polski po 1918 roku” – stwierdził.
„Polska jest silnym krajem, silnym także dlatego, że jest w stanie pamiętać także o ciemnych kartach i wyciągnąć wnioski z tragedii i zmieniać się na lepsze, dlatego liczymy na to, że ta uchwała zyska poparcie, zostanie przyjęta przez Sejm – to byłby widomy znak, po której stronie jest większość sejmowa i jaką politykę chce uprawiać” – zaznaczył Gdula.
O szczególnym znaczeniu daty 16 grudnia przypomniał też poseł Maciej Konieczny.
„Za spust w Zachęcie pociągnął jeden człowiek, ale odpowiedzialność za zamordowanie pierwszego prezydenta niepodległej Polski spada na wszystkich, którzy rozpętali w gazetach i na ulicach kampanię nienawiści. Tragiczna śmierć Gabriela Narutowicza przypomina nam do czego może prowadzić nienawiść, faszyzm i przyzwolenie na przemoc. Dlatego nienawiści, faszyzmowi i przemocy trzeba się zawsze stanowczo przeciwstawiać” – napisał na portalu społecznościowym.
Gabriel Narutowicz zginął 16 grudnia 1922 roku w wyniku postrzału z browninga w Galerii Zachęta. Sprawcą zamachu był Eligiusz Niewiadomski, sympatyk ruchów prawicowych. Zabójca przyznał, że motywacje czerpał z komunikatów propagandowych endeckich ośrodków, podważających legitymizacje prezydenta wybranego głosami sejmowych mniejszości i lewicy. Przywódcy prawicy, tacy jak gen. Haller wprost wzywali do obalenia głowy państwa w wyniku ulicznego przewrotu.
W dniu zaprzysiężenia Narutowicza bojówkarze prawicy rzucili się na „za mało narodowych” parlamentarzystów i próbowali zlinczować samego prezydenta. Przeciwko nim stanął pochód działaczy Polskiej Partii Socjalistycznej. jeden z nich Jan Kałuszewski, robotnik niosący sztandar, został przez endeka zastrzelony. Lewica, w przeciwieństwie do biernej policji, była jedyną siłą zdolną do stawienia czoła prawicowemu terrorowi.