Sprzedają jabłka poniżej kosztów produkcji, bo zmuszają ich do tego wielkie sieci handlowe. Alarmują: dłużej tak nie wytrzymamy, padają kolejne gospodarstwa. Z pomocą sadownikom przychodzi sejmowa Lewica.
Dziś o godz. 9:00 Związek Sadowników RP zaplanował strajk. Plantatorzy mają się zebrać pod centrum dystrybucyjnym sieci Biedronka (ul. Świętego Jerzego w Parzniewie, gm. Brwinów). O udział w proteście apelował także Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Spośród liczących się sił politycznych, jedynie Lewica wykazała zainteresowanie i zaoferowała wsparcie znajdującym się w arcytrudnej sytuacji sadownikom.
Dyktują niskie ceny, bo mogą
Sieci supermarketów dążą do kolejnej obniżki zakupu jabłek. Giganci pozostają głusi na argumenty, że taniej się sprzedać już nie da, bo od pewnego czasu jabłka są coraz częściej upłynniane poniżej kosztów produkcji. Pozwalają sobie na takie zabiegi, wiedząc, że sadownicy nie mają za bardzo pola manewru. Alternatywny rynek zbytu, białoruski, jest zablokowany embargiem.
„Galopujące koszty produkcji takie jak: prąd, paliwo, nawozy, środki ochrony roślin i siła robocza w połączeniu z niskimi cenami jabłek doprowadzą do upadku tysięcy polskich gospodarstw, które zmuszane są obecnie oddawać towar za bezcen, aby móc przeżyć. Instytucje państwowe takie jak Ministerstwo Rolnictwa czy Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie podejmują żadnych kroków w kierunku zaprzestania tych praktyk będących w naszym odczuciu na pograniczu prawa. W tym trudnym czasie zjednoczmy się i zawalczmy razem o dalszy los polskiego sadownictwa! Od niej zależy również to, czy polski konsument będzie jadł polskie jabłka!” – czytamy w oświadczeniu związku.
Lewica idzie do UOKiK
Pismo do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów wysłał Włodzimierz Czarzasty. Wicemarszałek Sejmu uważa, że urząd powinien zbadać czy nie doszło do zmowy cenowej w narzucaniu ceny skupu jabłek. Jego zdaniem, postępowanie wyjaśniające powinno też wyklarować, czy nie doszło do porozumień, których celem lub skutkiem jest naruszenie konkurencji poprzez sieci handlowe.
Lewica, składając pismo do UOKiK zwraca uwagę, że zgodnie z art. 6 ust. 1 u.o.k.i.k zakazane są porozumienia, których celem lub skutkiem jest wyeliminowanie, ograniczenie lub naruszenie w inny sposób konkurencji na rynku właściwym, polegające w szczególności na ustaleniu, bezpośrednio lub pośrednio, cen i innych warunków zakupu lub sprzedaży towarów.
– W obecnej sytuacji producenci owoców, w szczególności producenci jabłek, stawiani są w bardzo niekomfortowej sytuacji. Duże sieci handlowe wykorzystują swoją pozycję dużego gracza na rynku i zmuszają sadowników do tego, by ci sprzedawali jabłka poniżej kosztów produkcji – tłumaczy poseł Nowej Lewicy Arkadiusz Iwaniak konieczność interwencji UOKiK. Jak dodaje ograniczanie konkurencji, narzucanie cen zakupu owoców, jabłek, poniżej kosztów produkcji doprowadzi do upadku wielu gospodarstw sadowniczych. Do tego embargo na eksport polskich produktów na rynek rosyjski i w ostatnim czasie rynek białoruski, rosnące w zastraszającym tempie ceny nawozów sztucznych nie dają nadziei na zmianę sytuacji polskich rolników.
„Upadek gospodarstw, wielomilionowe straty”
Lewica już kilka tygodni temu apelowała do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi o pochylenie się nad sytuacją na rynku owoców. W obliczu drastycznie zaniżonych cen zakupu jabłek, zdecydowanie poniżej kosztów produkcji, posłowie, którzy zjawili się przed budynkiem ministerstwa, wnioskowali o interwencyjny skup jabłek oraz dostosowanie umów kontraktacyjnych, tak aby ceny oraz wolumen zakupów były ustalane na początku roku a przed kolejnym sezonem.
– Brak jakiejkolwiek reakcji oraz kontroli ze strony Rządu RP, Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi doprowadził do upadku wielu gospodarstw, a w województwie lubelskim do oszustw i wielomilionowych strat polskich rolników. Wnosimy zatem jako posłowie Lewicy o rozpoczęcie zdecydowanej i rzetelnej kontroli przez powołane do tego służby – podkreśla poseł Arkadiusz Iwaniak. – To Polski Rolnik i jego sytuacja jest priorytetem działań organów państwa nie zaś ochrona dużych sieci handlowych przez państwo – dodaje i zwraca uwagę, że ten brak reakcji, brak kontroli i przyglądanie się z założonymi rękami na to jak się sytuacja rozwinie, pokazują dobitnie po czyjej stronie stoi polski rząd.