Nie będzie rozbudowy bazy hotelowej w centrum miasta, nie będzie kolejnych tysięcy turystów – zadecydowała zdominowana przez lewice rada miejska Barcelony. Przeciwko nowym regulacjom protestuje potężny biznes. Mieszkańcy mogą za to odetchnąć z ulgą.
Uchwalony właśnie Specjalny Plan Urbanistyczny Zakwaterowania Turystycznego był jedną z obietnic wyborczych obecnej prezydent Barcelony Ady Colau, związanej z oddolnym ruchem miejskim. Jest to odpowiedź na rosnące społeczne niezadowolenie. Mieszkańcy stolicy Katalonii mają dosyć postępującej gentryfikacji: wzrostu cen najmu mieszkań i lokali użytkowych, horrendalnych cen w restauracjach i panoszących się bez szacunku dla lokalnej społeczności tabunów konsumentów turystycznych wrażeń z całego świata.
Plan zakłada wprowadzenie ograniczeń inwestycyjnych na wyznaczonych obszarach. Miasto zostało podzielone na cztery strefy. Najważniejszą zmianą jest wprowadzenie zakazu otwierania nowych hoteli w centrum miasta. Pozwoli to zahamować komercyjną degradację urokliwego starego miasta. W przypadku likwidacji któregoś z punktów, na jego miejsce nie będzie mógł zostać uruchomiony kolejny. Celem jest bowiem zmiana położenia bazy noclegowej. Hotele będą mogły powstawać w dzielnicach okalających centrum, czyli w drugiej strefie, jednak wyłącznie w przypadku likwidacji już istniejących. W pozostałych dwóch strefach obiekty będą mogły być otwierane bez ograniczeń.
Nowe przepisy będą obowiązywać od bieżącego roku, jednak realne skutki zaczną być odczuwalne dopiero od 2019 roku.