Site icon Portal informacyjny STRAJK

Liczne upadki posła szansonisty

Od początku swojej „politycznej kariery” Paweł Kukiz – nacjonalista, ekonomiczny korwinista, ksenofob i awanturnik – budził u mnie wyłącznie irytację i zażenowanie. Jednak ostatnio jest mi go w zasadzie już tylko żal. Przypomina piłeczkę z automatu do pinballa. Miota się i szarpie, usiłując zastosować w swoim klubie zarządzanie kryzysowe. Pokrzykuje na swoich posłów i zakłada nowe inicjatywy, próbując ratować swój tonący okręt. Robi, co może, żeby ocalić się od zupełnej katastrofy. Nic jednak z tego nie wychodzi. W klubie Kukiza za sznurki i tak pociąga Jarosław Kaczyński. Biedny szansonista, sądząc po wpisach na swoim fejsbukowym profilu, ciągle ma się za niezależnego polityka i twardą opozycję wobec rządu Beaty Szydło, jednak w praktyce dostaje non-stop dostaje oklep od prezesa PiS.

Kryzysowe zarządzanie ewidentnie nie jest domeną lidera Piersi. Jak na razie Kukizowi udało się skłócić z najbardziej rozpoznawalnymi politykami swojego własnego ugrupowania: liderem „Solidarności Walczącej” Kornelem Morawieckim, nacjonalistą Robertem Winnickim i raperem Liroyem. Pierwszego sprawnie wyłuskał już Kaczyński. Po krótkiej akcji z udziałem ministra Mateusza Morawickiego, syna Marszałka Seniora, Kukiz utracił dwóch posłów i przegrał głosowanie. Wyzywanie staruszka na posiedzeniu klubu raczej nie przyczyniło się do wzrostu popularności wokalisty. Pokazało też, jak bardzo w sytuacjach oficjalnych Kukiz nie panuje nad swoimi emocjami.

Robert Winnicki z kolei już liczy pieniądze, jakie chce wyciągnąć z sojuszu z partią KORWiN. Ta bowiem, mimo że nie dostała się do Sejmu, właśnie otrzymuje budżetową subwencję. Kukiz’15 tymczasem startował jako komitet wyborczy wyborców, więc na tłuściutkie wsparcie liczyć nie może. Dopływ finansów zależy od woli wodza, czyli Kukiza, a na okruchy z jego stołu liderek nacjonalistów nie zamierza już dłużej liczyć. Dlatego kiedy tylko w maju pojawiły się pieniądze na koncie KORWiNa, „duce” zmienił klubowe barwy. W ostatnich dniach zniechęcony rolą przystawki muzyka, zrezygnował z działań w stowarzyszeniu.

Czy Kukiz’15 czeka los Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin? Bardzo prawdopodobne. Byłoby to o tyle zabawne, że obie nadmienione partie skorzystały chociaż na układzie z Jarosławem Kaczyńskim tyle, że umieściły swoich ludzi w rządzie i administracji. Teoretycznie przez jakiś czas miały wpływ na to, co się dzieje w kraju. Paweł Kukiz stawia zaś mocne nowe zgłoski w historii polskiej naiwności i frajerstwa. Sytuacja trochę jak w dowcipie, gdzie szef tak sprawnie każe się pracownikowi wynosić z firmy, że ten czuję radość przed zbliżającą się podróżą.

Ostatnia inicjatywa Pawła Kukiza – Stowarzyszenie Rolników i Konsumentów, też zaczyna „świetnie”. Jego logo, ręka trzymająca marchewkę, to w praktyce kopia znaku globalnej lewicowej akcji „Food not Bombs” (Jedzenie Zamiast Bomb). Rasizm, ksenofobia i islamofobia, militaryzm i polityczna skrajna naiwność – tego wszystkiego spodziewałem się oczywiście po Pawle Kukizie. Ale nie okradania z logo ludzi karmiących bezdomnych. To niestety chyba jedyna rzecz, jaką zaskoczył mnie Kukiz w roli polityka.

W jego klubie jedynym kapitałem politycznym jest już właściwie nazwisko założyciela. Kapitał ów zaczyna być coraz mniej wart. Pod koniec kadencji całkowicie rozmieni się na drobne. W tej historii jest jednak pewien morał: zacietrzewienie i naiwność nie są dobrą bazą do budowania czegokolwiek trwałego w polityce. Nawet polskiej.

Exit mobile version