„Puls Biznesu” znalazł 1000 osób zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa z partyjnego klucza. Działacze PiS, ich rodziny oraz znajomi są dowodem na gigantyczne upartyjnienie spółek.
Dziennikarze zapytali premier Szydło o publikację „PB” na konferencji prasowej. Premier niewiele miała do powiedzenia: – Nie sądziłam, że będziemy rozmawiać o koleżankach i kolegach Beaty Szydło. Wie pan, ja mam dużo kolegów i koleżanek.
Poza tym lakonicznym, niby prześmiewczym, stwierdzeniem, opinia publiczna nie doczekała się żadnego komentarza, mimo że Beacie Szydło wypomniano, jak gorliwie krytykowała nepotyzm koalicji PO-PSL.
Tymczasem „Puls Biznesu” sporządził całą mapę pracowników zatrudnionych na zasadzie „krewni i znajomi królika” w całej Polsce. Lista ta, jak podkreślają redaktorzy, nie jest kompletna, ponieważ odzew czytelników był ogromny, wciąż podsyłają nowe nazwiska i lokalizacje. Posady w państwowych spółkach, według portalu Bankier.pl dostała między innymi koleżanka Beaty Szydło z podstawówki czy ojciec makijażystki prezesa Kaczyńskiego.
– Czy z tej perspektywy nie uważa pani że tamte deklaracje były hipokryzją? Szczególnie że wśród tych osób są osoby – pani koledzy i koleżanki osobiści, tacy jak pan Filip, pan Kozik pan Włoszek, pani Bigos-Jaworowska, pani Pieczka – pytał nieustępliwie redaktor Dawid Tokarz.
– Ja nie żałuję żadnych słów krytyki, które były wypowiadane przez Prawo i Sprawiedliwość również przeze mnie, wtedy kiedy rządziła Platforma i PSL. Dlaczego? Dlatego, że rok 2016, rządy PiS obnażyły brutalną prawdę, że przez osiem lat nie dbano o sprawy Polaków – premier zapewne uważa, że się wybroniła.