11 października mieszkańcy Litwy pójdą do urn wybierać nowy skład krajowego parlamentu.
Na prowadzeniu w ostatnich sondażach jest koalicja zielonych konserwatystów i rolników – LVŽS. O drugie miejsce zaś, walczą chrześcijańscy demokraci z TS/LKD i centrolewicowe LSDP.
Litewski parlament, Seimas, w przeciwieństwie do polskiego jest jednoizbowy. Choć Litwa tak jak Polska jest demokracją parlamentarno-gabinetową, to nasi północno-wschodni sąsiedzi wybierają swoich przedstawicieli w jednomandatowych okręgach. Litwini oddają dwa głosy – jeden na kandydata w swoim okręgu wyborczym, a jeden na listę partyjną. Wynik partii nie zawsze zatem odzwierciedla, kto dostanie się do Seimasu: 71 kandydatów wchodzi do parlamentu z JOWów, a 70 z list ogólnych. Próg wyborczy, minimum potrzebne do zdobycia mandatu, wynosi 5 proc. w przypadku partii, a 7 proc. w przypadku koalicji.
Wszystko wskazuje na to, że do Seimasu wejdzie 7 ugrupowań. Rządząca konserwatywna Partia Zielonych i Rolników może być pewna swego, w sondażu Baltijos tyrimai ma 23 proc. i pięć punktów procentowych przewagi nad drugą w stawce chadecją.
Lithuania, Baltijos tyrimai poll:
LVŽS-G/EFA: 23% (+3)
TS/LKD-EPP: 18% (-1)
LSDP-S&D: 14% (-5)
LRLS-RE: 9% (+1)
DP-RE: 9% (-3)
LT-RE: 8%
LLRA/KŠS-ECR: 6% (+2)
…+/- vs. 22 Aug–4 Sep
Fieldwork: 17–27 Sep ’20
Sample size: 1,006
➤ https://t.co/0tOKHMisBU pic.twitter.com/IAzE6YorLl— Europe Elects (@EuropeElects) October 6, 2020
O przeskoczenie progu będą natomiast ciężko walczyć dwie partie – jedna centrolewicowa, a druga liberalna, a także Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – Związek Chrześcijańskich Rodzin, eurosceptyczne, konserwatywne ugrupowanie reprezentujące interesy ludności polskiej. Ich poparcie oscyluje bowiem wokół 6 proc.
W maju 2019 roku na Litwie odbyło się referendum mające na celu zmniejszenie liczby posłów w Seimasie ze 141 do 121. Pomimo zdecydowanej większości głosów za, głosowanie zostało unieważnione z powodu zbyt niskiej frekwencji. Choć rząd Sauliusa Skvernelisa poniósł w tym referendum porażkę, to nie stracił na popularności.
Kończąca się już kadencja nie należała do spokojnych. Choć z początku partia, która wybrała na prezesa rady ministrów Skvernelisa – Litewski Związek Rolników i Zielonych wszedł w koalicję z socjaldemokratami, to w 2017 nastąpiło przetasowanie i przebudowa rządu. Powodem był brak porozumienia w kwestii udziału obu partii w koalicji. Socjaldemokraci stracili wówczas kilka miejsc z powodu rozłamu w partii. Kilku posłów powołało do życia nową formację przy udziale działaczy Partii Pracy – Litewską Socjaldemokratyczną Partię Pracy. LSDDP walczy dziś o ponowne zdobycie mandatów. We wrześniu, ich poparcie wahało się w granicach 3-4 proc. Na ich miejsce wskoczyła narodowo-konserwatywna formacja Porządek i Sprawiedliwość, która poparła koalicję rządową.
Trudno ocenić, jak dokładnie będzie wyglądać litewski parlament. Duży wzrost poparcia zalicza na pewno socjalliberalna Partia Pracy, która wbrew nazwie, należy do liberalnej frakcji w Parlamencie Europejskiej – Odnowić Europę. Litewscy zieloni konserwatyści najprawdopodobniej zwiększą liczbę parlamentarzystów względem trwającej kadencji. Tym samym pozbawią kilku miejsc chrześcijańskich demokratów. Wiele plotek krąży również wokół Akcji Wyborczej Polaków na Litwie. Istnieją przesłanki pozwalające sądzić, iż mniej radykalny i niezadowolony z prorosyjskiej orientacji LLRA aktyw dołączy do LVŽS, a dotychczasowa partia porzuci kierowanie się jedynie interesem mniejszości narodowej. Warto wspomnieć, że jest to jedyne ugrupowanie na litewskiej scenie politycznej, które wyraża się w sposób pozytywny o rządach Władimira Putina.
Raczej na pewno do Seimasu wejdzie też nowe ugrupowanie o profilu konserwatywno-liberalnym, czyli partia Wolność i Sprawiedliwość. To właśnie ich parlamentarzyści mogą stać się ważnym punktem w układance politycznej po drugiej turze, zaplanowanej na 25 października. Według ostatnich sondaży mogą liczyć bowiem na prawie 8 proc. głosów.
Litewska scena polityczna nie zazna trzęsienia ziemi. Partia rolników i zielonych konserwatystów będzie miało jednak większy wybór spośród prawdopodobnych koalicjantów. To od nich będzie zależeć, czy nowy rząd będzie choć trochę bliższy pracownikom i składać się będzie z socjaldemokratów i socjalliberałów, czy znowu skręci w prawo, angażując stronnictwa konserwatywno-liberalne.