Miało ożywić region, a jest kulą u nogi. Najbardziej niefortunny port lotniczy w Polsce przeżyła kolejny kryzys. Jeden z przewoźników poinformował właśnie o zawieszeniu połączeń. W normalnych warunkach nie byłaby to żadna tragedia. Ale z lotniska w Radomiu korzysta obecnie zaledwie czterech operatorów.
Drugie co do wielkości miasto województwa mazowieckiego straci połączenie z Wrocławiem. To efekt decyzji władz linii Sprint Air, które zamierzają korzystać z radomskiego lotniska jedynie do końca zimy. Ostatni samolot do stolicy Dolnego Śląska odleci z Radomia 23 marca. . Dlaczego? Dalsza współpraca była dla operatora nieopłacalna. Sprzedawano niewiele biletów, Samoloty startowały z co najwyżej kilkunastoma pasażerami na pokładzie.
Sprint Air nie jest jedynym przewoźnikiem lotniczym, który zerwał współpracę z portem Radom-Sadków. Wcześniej wycofały się m.in. linię Air Baltic, które obsługiwały połączenie do Rygi oraz spółka Czech Airlines, której maszyny zabierały pasażerów do Pragi. Symbolem niepowodzenia tego aliansu było zdjęcie z wnętrza samolotu, lecącego do stolicy naszego południowego sąsiada, przedstawiające dwoje pasażerów, jak się okazało – jedynych na pokładzie.
Port Lotniczy Radom-Sadków został uruchomiony w 2012 roku. Koszt inwestycji wyniósł ok. 120 mln złotych. Pierwsze loty pasażerskie odbyły się dopiero latem 2015 roku. Lotnisko miało konkurować ofertą z Okęciem i Modlinem. Pomysłodawcy projektu liczyli, że uda się przejąć część połączeń tanich linii od stołecznych portów. Tak się jednak nie stało. Według informacji podanych przez wojewodę mazowieckiego Jacka Kozłowskiego we wrześniu 2015 roku z lotniska skorzystało ok. 100 osób, co daje średnią 3 osoby na jeden lot. Rocznie miejscowy samorząd musi dokładać do funkcjonowania obiektu ok. 12 mln zł. Sens dalszego działania lotniska kwestionują eksperci. – Należałoby przemyśleć zakres działalności biznesowej lotniska w Radomiu. Ono od początku ma ambicje obsługiwania regularnego ruchu dużymi samolotami, podczas gdy okazuje się, że ten pomysł nie wypalił. Z różnych przyczyn. Jedną z zasadniczych jest sąsiedztwo Lotniska Chopina. W mojej ocenie należy zapomnieć przez najbliższych kilkanaście lat o tym, że tam będzie występował regularny ruch pasażerski – komentował sprawę Sebastian Gościniarek, założyciel i partner w BBSG Baca Gościniarek i Wspólnicy Doradztwo Gospodarcze.
Władze lotniska próbowały ratować finanse obiektu podpisując w ubiegłym roku umowę o współpracy z Regionalną Organizacją Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego. Radom-Sadków ma być portem dla turystów przybywających na zwiedzanie Gór Świętokrzyskich. W efekcie udało się pozyskać czterech kontrahentów, którzy obsługiwali w ostatnich miesiącach połączenia z Pragą, Gdańskiem, Lwowem i Wrocławiem. Niestety, od wiosny czynne będę już tylko trzy połączenia. Drugim kołem ratunkowym ma być umowa o współpracy z Targami Kielce. Na efekty będzie jednak trzeba poczekać.
Z 9,1 tys. pasażerów Radom-Sadków nie jest już najrzadziej uczęszczanym lotniskiem w kraju. Nieco mniejszy ruch w 2016 roku zanotowano w Babimoście, porcie lotniczym pod Zieloną Górą, jedynym takim obiekcie w województwie lubuskim.