
Na Łotwie przyjęto kontrowersyjne zmiany w ustawie oświatowej. Języki mniejszości niemal całkowicie znikną z nauczania na poziomie szkoły średniej, głosy rodziców i organizacji mniejszości rosyjskojęzycznych, mówiących o dyskryminacji, zostały kompletnie zignorowane.
Podpisując ustawę o zmianach w szkolnictwie, prezydent Łotwy Raimonds Vejonis utrzymywał, że chodzi w niej o „budowę bardziej spójnego społeczeństwa i silniejszego państwa”. Organizacje mniejszości, przede wszystkim zrzeszenia ludności rosyjskiej i rosyjskojęzycznej, stanowiącej ok. 1/3 społeczeństwa, interpretują jednak całą inicjatywę jako szykany i podkręcanie nastrojów rusofobicznych. Przypominają, że większość młodego pokolenia łotewskich Rosjan jest dwujęzyczna i włada językiem urzędowym. Już w tej chwili „rosyjskie szkoły” na Łotwie miały obowiązek prowadzić 60 proc. zajęć po łotewsku. Po zmianach język mniejszości narodowej pozostanie bez zmian w najmłodszych klasach szkoły, począwszy od klasy VII do IX będzie w nim prowadzone 20 proc. lekcji. W klasach X-XII, czyli na poziomie licealnym, po łotewsku będzie już wszystko, za ewentualnym wyjątkiem lekcji samego języka i literatury mniejszości.
31 marca w Rydze odbył się kongres łotewskich Rosjan zdecydowanych, by dalej protestować przeciwko takim rozwiązaniom. – Nigdy nie uwierzę, że autorzy reformy troszczą się o nasze dzieci i wnuki – powiedział na kongresie Andrejs Mamikins (Andriej Mamykin), eurodeputowany z ramienia Socjaldemokratycznej Partii „Zgoda”. – Oni mają je gdzieś, chodzi im o to, żeby zdobyć polityczne punkty, a nam pokazać nie to, że mamy się nauczyć języka, tylko to, gdzie jest nasze miejsce.
Rodzice zamierzali starać się o jeszcze jedno spotkanie z prezydentem, gdyż według oficjalnego terminarza miał on podjąć decyzję o podpisaniu ustawy 4 kwietnia. Raimonds Vejonis podpisał jednak kontrowersyjne prawo już 2 kwietnia. Demonstracja, która odbyła się dzień później, miała więc głównie symboliczny charakter.
W „Marszu wściekłych rodziców” wzięło udział, mimo niesprzyjającej pogody, około tysiąca osób. Domagano się od prezydenta Vejonisa, by naprawdę był prezydentem wszystkich obywateli, a nie tylko przyklaskiwał pomysłom łotewskich nacjonalistów. Na plakatach widniały również hasła „Precz z dyskryminacją etniczną!”, „Ręce precz od rosyjskich szkół”, „Nie chcemy asymilacji”.
Mówcy raz jeszcze przypominali: łotewscy Rosjanie nie są nastawieni antypaństwowo, chcą tylko uszanowania praw do kultywowania mniejszościowego języka i kultury, które w myśl europejskich deklaracji programowych powinny być standardem. – Będziemy dalej walczyć o nasze prawa, o nasze dzieci, o naszą wspólną przyszłość – powiedział eurodeputowany Mirosław Mitrofanow.
Przed pałacem prezydenckim demonstranci zostali czarną wstęgę. To symboliczne wotum nieufności ze strony części wyborców. Inni wyborcy, elektorat łotewskich partii narodowych, są nowym prawem zachwyceni.
Brazylia: zwolennicy Bolsonaro przemocą chcą podważyć wyniki wyborów
Od wczoraj w wielu brazylijskich miastach trwają starcia między zwolennikami byłego prezyd…
A co na to tak wrażliwa zwykle na prawa mniejszości Unia Europejska? Pewnie patrzy akurat w inną stronę, biedaczka…
To są te słynne „standardy demokratyczne” UE:(
Wystarczy drzeć mordę przeciw Rosji to wtedy nawet marsze w mundurach SS stają się legalne, ograniczanie a nawet pozbawianie praw obywatelskich też.
To niech dzikie Łotysze wrócą do jaskiń, dobrze tam pasują
Łotysze do jaskiń? To ciekawe gdzie będą musieli wrócić RoSSjanie…
@szczurzec.
A z którego drzewa ty zlazłeś?