Łotewskie kontynuują budowę płotu na granicy z Rosją. Oficjalnie jest to obrona przed nielegalnymi imigrantami.
Pierwszym etapem było postawienie w liczącego w sumie 10 km ogrodzenia, na odcinkach uznanych przez straż graniczną Łotwy za szczególnie niebezpieczne i łatwe do pokonania – poinformował Normundas Garbas, dowódca Pogranicznej Służby Ochrony Republiki. Urzędnik dodał również, że odkąd wzniesiono płot, nie odnotowano jeszcze żadnej próby nielegalnego przekroczenia granicy, co ma być dowodem na zasadność przeprowadzenia inwestycji.
O zamiarze postawienia płotu na rosyjsko łotewskiej granicy uprzedzał już latem szef łotweskiego resortu spraw zagranicznych Rychard Kozlovskis. Minister określił cenę projektu na 17 milionów euro, a jego zakończenie planuje się za 4 lata. Władze Łotwy twierdzą, że od początku roku granicę między Rosją a Łotwą przekroczyło nielegalnie 500 osób, co było dostatecznym powodem do podjęcia decyzji o rozpoczęciu budowy. Łatwo obliczyć, że na każdego imigranta, przypada 34 000 euro ceny ogrodzenia.
Obserwatorzy tego regionu Europy powątpiewają w oficjalny powód inwestycji realizowanej przez rząd w Rydze. Idee wzniesienia płotu ocenia się jako kosztowną demonstracje odpychania Rosji od granic UE. Podobne ogrodzenia na swojej granicy wznosi również Ukraina. Według łotewskich władz, do projektu przystąpi Estonia, choć minister spraw zagranicznych tego kraju nie potwierdziła tej informacji.