
Władze w Rydze zrównały w prawach weteranów wojsk III Rzeszy z tymi, którzy z faszystami walczyli. Status „uczestnika II wojny światowej” pozwoli żyjącym jeszcze byłym członkom Legionu Łotewskiego SS korzystać z ulg i specjalnych uprawnień.

Przegłosowana wczoraj przez łotewską Saeimę, zgłoszona przez parlamentarną komisję ds. praw człowieka i kwestii społecznych ustawa napisana jest w specyficzny sposób. W duchu łotewskiej polityki historycznej przewiduje uhonorowanie osób, które walczyły z obydwoma państwami totalitarnymi okupującymi Łotwę – zarówno III Rzeszą, jak i ZSRR. W związku z tym w teorii uznaje za równie godną pochwały zarówno walkę w radzieckiej partyzantce czy oddziałach Armii Czerwonej przeciwko nazistom, jak i zaciągnięcie się do łotewskich jednostek kolaborujących z hitlerowcami i walkę przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Z grona uhonorowanych wykluczono jedynie Łotyszy, których skazano za zbrodnie przeciw ludzkości, członków NSDAP i jej bojówek, współpracowników nazistowskiej tajnej policji – i symetrycznie radzieckich służb bezpieczeństwa. Szacuje się, że potencjalnych beneficjentów będzie kilka tysięcy.
O ile można zrozumieć żal Łotyszy z powodu utraconej w 1940 r. i ponownie w 1944 r. niepodległości, znacznie trudniej pojąć, z logicznego punktu widzenia, próby rehabilitacji ich współpracy z nazistami, gdy wiadomo już, że w planach III Rzeszy również nie było miejsca na żadną autonomię ani niepodległość krajów bałtyckich. Więcej – niemiecki Generalny Plan Wschodni przewidywał, że Łotwa razem z Litwą i Estonią będzie w przyszłości istotną częścią „niemieckiej przestrzeni życiowej”, a w związku z tym połowę etnicznych Łotyszy i cały naród Łatgalów (zamieszkujący wschodnią część kraju) zamierzano, po zwycięstwie na froncie wschodnim, wywieźć na Syberię.
Ustawa ma również dodatkowy haczyk. Status „uczestnika II wojny światowej” i związane z nim ulgi oraz dodatki i zasiłki, o szczegółach których zdecydują samorządy, będzie przyznawany tylko osobom, które posiadają obywatelstwo łotewskie i miały je również w 1940 r. Oznacza to, że prawo nawet nie tyle zrównuje walkę po stronie nazistów i przeciwko nim, co premiuje tę pierwszą. Żyjący jeszcze na Łotwie weterani Armii Czerwonej i radzieckiej partyzantki w większości nie byli obywatelami Łotwy, osiedlili się w jej obecnych granicach dopiero po wojnie. W myśl ustawy nie zasłużyli zatem na żadne uznanie. Co innego etniczni Łotysze-kolaboranci Hitlera, którzy obywatelstwo mają w porządku.
O tym, że „równy status” walczących po różnych stronach frontu to fikcja, świadczy również fakt, że w łotewskiej polityce historycznej od lat konsekwentnie zohydza się udział nawet etnicznych Łotyszy z obywatelstwem w walce z nazistami, jeśli była to walka w partyzantce radzieckiej, natomiast do kolaborantów Hitlera odnosi się z daleko idącą wyrozumiałością. Również do tych, którzy jako członkowie pomocniczych batalionów policyjnych brali udział w wymordowaniu łotewskich Żydów. Przyjęta wczoraj ustawa zawiera zresztą zapis zaznaczający, iż Łotwa podczas wojny była krajem okupowanym i nie ponosi odpowiedzialności za żadne działania narzuconych władz. Trudno odczytywać go inaczej, niż jako zakaz choćby dyskusji o przypadkach współudziału Łotyszy w Holokauście.
16 marca, podczas tradycyjnego marszu weteranów Legionu Łotewskiego i sympatyków skrajnej prawicy w centrum Rygi, jego uczestnicy będą mieli co świętować.
Chiny ostrzegają przed upadkiem zachodnich giełd. Nadchodzi załamanie gospodarek?
Chiński gigant dołączył do tych zachodnich ekonomistów, którzy ostrzegają przed wielkim kr…
Latwijce zawsze walczyli po słusznej stronie. Najpierw zrobili rewolucję w Rosji i zasłużyli się w CzeKa, a potem już tradycyjnie poszli za wujkiem Adolfem.
szczurzec, szmato, zadowolony?
Cudze karcicie, swego nie znacie – przecież polski sejm także uhonorował Brygadę Świętokrzyską NSZ – jawnych kolaborantów nazistowskich (nawet „liberałowie” z nowoczesnej zakładali nazistowskie opaski na mównicy), a prezydent Komorowski uchwalił 1 marca dniem leśnych band. Ładnych parę lat temu.
Prawda ci przeklęci