Łotewski rząd zabiera się do faktycznego likwidowania szkolnictwa mniejszości narodowych. To uderzenie głównie w Rosjan, ale wśród poszkodowanych będą również Polacy, Białorusini i Żydzi.
Na Łotwie mniejszości etniczne stanowią łącznie prawie 40 proc. społeczeństwa. Krajowe ustawodawstwo daje im prawo do organizowania szkół, w których nauka prowadzona jest w języku mniejszości. Respektowanie prawa do kultywowania własnej odrębności od dawna jednak kłuło w oczy łotewskie władze. W 2004 r. wśród zapisów reformy oświaty znalazło się zobowiązanie szkół mniejszościowych do prowadzenia przynajmniej 60 proc. zajęć po łotewsku. Teraz jedyny urzędowy język kraju zostanie wprowadzony również na pozostałe lekcje. Wdrażanie tej zmiany potrwa do rozpoczęcia roku szkolnego 2018/2019.
Szkół mniejszości narodowych na Łotwie jest kilkadziesiąt. Większość to placówki rosyjskie, przeznaczone dla największej, blisko 27-procentowej mniejszości. Swoje szkoły mają jednak również społeczności żydowskie, polskie, białoruskie i ukraińskie. Po zmianach nie będą niczym specjalnym różniły się od zwykłych szkół na Łotwie. Mniejszościom, które będą chciały kultywować swoją tożsamość, pozostanie organizacja zajęć dodatkowych, które już niedługo mogą zamienić się w tajne komplety. Zmiany w szkołach pojawiły się bowiem w programie rządu za sprawą nacjonalistycznej partii Zjednoczenie Narodowe „Wszystko dla Łotwy!”– Ojczyzna i Wolność/Łotewski Narodowy Ruch Niepodległości (długa nazwa powstała z połączenia nazw dwóch organizacji, które utworzyły obecną formację). Systematycznie zdobywa ona w wyborach na Łotwie wyniki w okolicach 10 proc. głosów, z tendencją zwyżkową, i odgrywa znaczącą rolę w układaniu koalicji rządowych tak, by centrum i prawica nie musiały ani na chwilę dzielić się władzą z socjaldemokratami i partiami, które bronią łotewskich Rosjan. Układanie nowej koalicji rządowej właśnie trwa i wszystko wskazuje na to, że rola nacjonalistów będzie rosła.
[crp]