W kampanii wyborczej USA rozpoczęła się inwazja Trumpów. Oto syn miliardera, Donald Trump Jr. postanowił wczoraj pokazać, że nie ustępuje ojcu poziomem ksenofobii. Myślał, myślał, aż wreszcie wymyślił – i po chwili opublikował na Twitterze, opatrzywszy wpis stosowną grafiką. „Gdybym miał miskę pełną Skittlesów i powiedział Ci, że tylko trzy z nich Cię zabiją. Czy wziąłbyś całą garść? To właśnie jest nasz problem z uchodźcami z Syrii” – napisał młody Trump, w duchu zapewne pękając z dumy. „Skończmy z polityką politycznej poprawności, która nie stawia Ameryki na pierwszym miejscu”.
Wpis spotkał się – co logiczne – z oburzeniem szefów kampanii Hillary Clinton, ale również głos zabrał rzecznik koncernu Mars, produkującego cukierki. I dał młodemu po nosie: „Skittles to cukierki, uchodźcy to ludzie”.
Co jest jednak najbardziej dojmujące, to reakcja polskich internautów, którzy z niekłamanym entuzjazmem reagują na wpis Trumpa w komentarzach na portalach informacyjnych. I porównanie uważają za niezwykle trafne. Zastanawiające jednak, że nikt nie pokusił się o przywołanie konkretnej sytuacji, gdy uchodźcy przybywający falami do Europy okazali się organizatorami zamachu lub żołnierzami Państwa Islamskiego, przed którym uciekają co sił w nogach.
Polak, który uchodźcą w przełomowych momentach swojej historii bywał wielokrotnie, który ogłosił się z dumą najliczniejszą mniejszością na Wyspach Brytyjskich i który wciąż śni „American Dream” i marzy o zniesieniu wiz – zdaje się nie rozumieć, że ludzie pakują swoje dobytki i migrują w poszukiwaniu lepszego życia – w krajach o wyższym standardzie cywilizacyjnym. Ucieka się przed głodem, wojną i śmiercią, ale też po to, aby przeżyć resztę swojego życia lepiej niż w przygranicznym obozie z dziennymi racjami chleba. Dla Polaka to pewna nowość, Polak sądzi, że komfort, bezpieczeństwo ekonomiczne, czy poziom życiowego szczęścia jest reglamentowany i boi się, że dla Europejczyków może go zabraknąć.
Wśród mas przybywających do Europy z pewnością nie brakuje przestępców, agresorów, ludzi o nieciekawych życiorysach. To nie do uniknięcia. Zapewne odsetek tych ostatnich jest taki sam, jak odsetek lekarzy czy nauczycieli. Wielu z nich zapewne wstydzi się tego, czym zajmowała się w ojczyźnie. Wielu zapewne nie zna innego sposobu na przetrwanie. Jednak dla Polaka są cukierkami w miseczce. Takie odczłowieczające porównania znamy już z lat 30., kiedy człowiek drugiego człowieka gotów był przerobić na kostkę mydła i myć nim codziennie twarz, na którą patrzył w lustrze bez wstydu.