Władze największego niemieckiego przewoźnika powietrznego próbowały złamać strajk personelu pokładowego za pomocą instrumentów prawnych. Bezskutecznie. Sąd w Düsseldorfie uznał, że pracownicy mają demokratyczne prawo do odmowy pracy.
Stewardessy zorganizowane w bojowym związku zawodowym o wdzięcznej nazwie UFO protestują już piąty dzień. Ich akcja wywołała popłoch nie tylko wśród kierownictwa spółki, ale również na najwyższym szczeblu władzy; o niezwłoczne rozwiązanie sporu zaapelowała m.in. kanclerz Angela Merkel. Straty Lufthansy i innych przedsiębiorstw szacowane są na kilkaset milionów euro.
Sąd nie ugiął się jednak pod ogromną presją i przyznał załodze prawo do kontynuowania strajku. We wtorek podobny werdykt wydał sąd pracy w Darmstadt. Wcześniej dyrekcja przewoźnika złożyła pozew o jego delegalizacje w trybie przyspieszonym. Wyrok z Düsseldorfie dotyczy co prawda jedynie strajku na lokalnym lotnisku, jednak w praktyce oznacza zielone światło dla akcji w całym kraju, gdyż zarząd koncernu zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji kolejne próby delegalizacji niemal na pewno spalą na panewce.
Konflikt płacowy w Lufthansie trwa od 2013 roku. 19 tys. pracowników domaga się podwyżek płac, stabilnych warunków zatrudnienia, planowania grafików z wyprzedzeniem oraz cofnięcie niekorzystnej dla zatrudnionych reformy wydłużającej wiek, w którym można przejść na emeryturę. Zarząd firmy potępił strajk jako rozwiązanie niekorzystne dla przedsiębiorstwa, klientów i pracowników oraz zaapelował o powrót do negocjacji. – Każdy dzień strajku to o jeden dzień za dużo, ale spółka nie może pójść teraz na zbyt daleko idące ustępstwa, bo ryzykowałaby tym samym, że nie utrzyma się na rynku w przyszłości – przekonywał szef przedsiębiorstwa Carsten Spohr, mając na myśli konkurencje ze strony tanich linii z państw azjatyckich. Związkowcy uważają, że czasu na rozmowy było już wystarczająco dużo. Ostatnie propozycje zarządu uznali za „całkowicie nie do zaakceptowania”.
Obecna akcja strajkowa trwa już od soboty. Oznacza to, że jest to najdłuższa odmowa pracy w historii niemieckiego przewoźnika. Uczestniczą w niej jedynie pracownicy pokładowi głównej marki, z wyłączeniem jej spółek zależnych, takich jak Swiss, AUA, Germanwings czy Eurowings.
[crp]