Porozumienie pomiędzy górniczymi związkami zawodowymi a rządem, podpisane 25 września (o czym na bieżąco informowaliśmy) nie przestaje budzić emocji. Związki zawodowe domagały się kontynuowania wydobycia do 2060 r. i podkreślały potrzebę sformułowania precyzyjnego planu transformacji śląskiej gospodarki, by uniknąć masowego bezrobocia. Ostatecznie jednak ustąpiły – ostatnie kopalnie przestaną działać w 2049 r. Ze strony ekspertów zajmujących się energetyką i górnictwem słychać zastrzeżenia: Unia Europejska nie zgodzi się na subsydiowanie kopalń, a więc porozumienie już wkrótce może okazać się niewiele warte… O podpisanym dokumenciePortal Strajk rozmawiał z Maciejem Koniecznym, posłem Lewicy Razem z Katowic.
#InfografikaNaDziś: tak wg. rządu i związkowców spadać miałoby wydobycie z likwidowanej przez 30 lat Polskiej Grupy Górniczej. W rzeczywistości niemal na pewno likwidacje kopalń będą szybsze niż te ustalone w piątkowym porozumieniu: https://t.co/rtnRO6chAe pic.twitter.com/QuzStp0DG6
— Bartłomiej Derski (@bderski) September 28, 2020
Jak oceniać porozumienie podpisane przez rząd i górnicze związki? Czy nie okaże się, że jest ono zwyczajnie niewykonalne? Warunkiem jego pełnej realizacji jest uzyskanie zgody Komisji Europejskiej na wspieranie kopalń Polskiej Grupy Górniczej? To, wskazuje część analityków, jest zwyczajnie niemożliwe.
Docenić warto, że w końcu mówimy o jakiś konkretach. Przedstawiony został plan odejścia od węgla uzgodniony ze stroną związkową. To krok do przodu względem cyklu pustych obietnic i arbitralnych, decyzji o zamykaniu kopalń.
Oczywiście – wykonalność tego porozumienia zależy od czynnika zewnętrznego, czyli Unii Europejskiej. Tutaj są bardzo duże wątpliwości, ale i na tym polu rząd PiS-u pojawi się po raz pierwszy z konkretami, więc co do tego, czy zostanie udzielona zgoda na wsparcie publiczne dla PGG, to warto jednak poczekać na rozwój wypadków. Mamy COVID, a to ma wpływ na to jak Unia traktuje publiczne wsparcie przedsiębiorstw. Jest to także zwyczajnie przestrzeń politycznych negocjacji.
Związkowcy po podpisaniu porozumienia mówili: podpisaliśmy likwidację branży górniczej. Czy można uznać, że wywalczyli przy tym godne warunki dla pracowników? Czy jednak czegoś istotnego, z punktu widzenia pracowników, w tym porozumieniu zabrakło?
Porozumienie niestety nie obejmuje wszystkich pracowników kopalni. Zabrakło gwarancji dla pracowników administracji i w ogóle pracowników powierzchni poza przeróbką.
Podczas negocjacji rządu z górnikami zgodzono się tylko ogólnie co do potrzeby „transformacji regionów górniczych według modelu niemieckiego”. Brakuje jednak konkretów, ma tylko zostać powołany pełnomocnik. Gdyby podpowiedzieć te konkrety – od czego powinna się zaczynać transformacja Śląska?
Jak się nie ma konkretnego planu, to najłatwiej powołać pełnomocnika. Pewnie nie zaszkodzi. To czego cały czas brakuje, to patrzenia na restrukturyzację jak na całościowy proces, który nie kończy się wraz z zamknięciem kopalni, ale też zakłada, co na miejscu kopalni powstanie albo jakie konkretnie miejsca pracy zastąpią te likwidowane. To nie jest możliwe oczywiście bez dużych publicznych inwestycji. Nie obejdzie się bez funduszy europejskich. Dlatego tak kosztowne dla nas wszystkich jest wypisywanie się polskiego rządu z klimatycznych zobowiązań. Tu trzeba twardo negocjować, ale żeby móc to robić, trzeba być na pokładzie.
Jak można ocenić nastroje panujące wśród górników (i innych pracowników kopalń) po porozumieniu?
O to warto zapytać przede wszystkim samych górników. Ja rozmawiałem zaledwie z kilkoma i nie wiem, czy są to opinię reprezentatywne. Entuzjazmu oczywiście nie ma.
To w ogóle jest smutny moment. Także dla mnie osobiście. Mówimy o zgodzie na likwidację górnictwa w Polsce.
Nie będzie sprawiedliwej transformacji bez zmian w polskim miksie energetycznym – od czego trzeba te zmiany zacząć?
To jest absolutnie kluczowa kwestia. Zaczynanie transformacji energetycznej od zamykania kopalń to jakby zaczynać budowanie domu od dachu. Dopóki nasze elektrownie chodzą na węgiel, zamykanie kopalń niczego w kwestii klimatu nie zmieni.
Zdaniem Razem polski miks energetyczny powinien opierać się w maksymalnym stopniu na OZE, powinniśmy inwestować w energooszczędność na ile tylko się da, ale niezbędna też będzie stabilna, zielona baza w postaci energii jądrowej. Rozwój OZE wciąż w Polsce się ślimaczy. PiS zaorał realnie ustawą energetykę wiatrową na lądzie, nie możemy doczekać się farm wiatrowych na Bałtyku. Plany budowy elektrowni atomowych wyglądają nawet solidnie, ale pojawiły się realnie dopiero teraz, a też PiS nie wsławił się jak dotąd szczególnym mistrzostwem w prowadzeniu dużych projektów infrastrukturalnych. Wystarczy spojrzeć na efekty Mieszkania Plus…