Nie jestem człowiekiem mściwym. To znaczy jestem, ale pracuję nad tym. Wolę słowo „pamiętliwy”. Nie spalam się w nienawistnym obmyślaniu zemsty, bo szkoda na to energii, ale kiedy taki ktoś się potknie, zawsze będę obok, żeby chociaż popatrzeć. „Taki już jestem” – powiedział skorpion do żabki zaraz po ukąszeniu jej, gdy go już przewiozła przez rzeczkę.
Ta dość obrzydliwa cecha mojego charakteru ostatnie dwa dni kąpie się w rozkoszy, a jej źródłem jest afera Antoniego Macierewicza. „Gazeta Wyborcza” w sobotę wywaliła gigantyczny materiał, w którym niedwuznacznie ustawiła pana Antoniego jako bliskiego współpracownika pewnego TW komunistycznej krwawej bezpieki, który z kolei, jak wskazuje „GW”, mógł być prowadzony przez oficera SB, ten zaś z kolei mógł być współpracownikiem lub choćby kolegą wtyczki radzieckiego GRU. Umyślnie korzystam z nazewnictwa, powszechnie używanego przez tropicieli nieprawomyślnych zachowań z kręgów tak Macierewicza, jak i „GW”, żeby zachować atmosferę grozy.
Macierewicz wije się i zaprzecza. Że od kilkunastu lat nie oglądał byłego TW i nie ma z nim nic już wspólnego. Publikuje oficjalne oświadczenia. Ja mu mogę prywatnie wierzyć, ale cóż, to trochę za mało dla jego kolegów wywodzących się z tego samego solidarnościowego pnia. Ci chcą jego politycznej głowy czyli dymisji, zawieszenia i bodajże rozerwania końmi, ale tego ostatniego nie jestem pewien. Macierewicz i jego ludzie wciąż tłumaczą, że to, co napisała „GW”, to nieprawda. Nic nie pomaga.
A ta moja gorsza część siedzi we mnie i zaciera łapki: „Macierewicz, już teraz wiesz jak to jest, kiedy się rzuca oskarżenia, którym zaprzeczasz i zaprzeczasz z wewnętrznym być może przekonaniem, że zostałeś pomówiony, ale czujesz jednocześnie, że to koniec? Że to gówno, które w ciebie leciało i tak już pozostanie do ciebie przylepione i żadna siła nie jest w stanie tego zmienić? Czujesz to samo, co czuli ludzie, których oskarżałeś z trybuny sejmowej o agenturalność? Potem sądy ich uniewinniały, ale życie i tak mieli złamane. Czujesz to samo, co ci, których półsłówkami oskarżałeś w raporcie o to, są tajnymi współpracownikami Wojskowych Służb Informacyjnych, a potem latami w sądzie dobijali się sprawiedliwości tracąc honor, zdrowie i pieniądze? Kosztowałeś nas, podatników, blisko milion złotych, które sądy przyznawały za niesłuszne oskarżenia, ale to przecież nie twój problem. Czujesz to, Macierewicz?”.
To miłe, że człowiek, który z niesłusznego oskarżania niewinnych ludzi uczynił swój znak firmowy, dzisiaj ma nad czym pomyśleć.
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…
Ja bym Antona o jakąkolwiek zdolność do refleksji nie podejrzewał…
Refleksja – nie, strach – tak.
Ale on był agentem, napewno bezpieki, co do ruskich to tylko przypuszczenie, bo robi wszystko aby Polskę skompromitować jak też ujawnił naszych agentów, co naraża życie. Od dłuższego czasu spotykałem się z wypowiedziami solidarnościowców że bali się Macierewicza, a jedna dosadnie go określa jako agenta. Jego przeszłosc gdzie był przeciez radykalnym komunistą, bardziej niż partyjniacy na studiach, Castro, Czegewara jego idolami. Kaczyński też ostro śmierdzi, a co obecnie widzimy, przecież ich reformy przywracają państwo komunistyczne, blokada TK, brak niezawisłej prokuratury, sądów, powszechna inwigilacja, powoływanie się na wolę ludu gdy łamią prawo. Oddawna tak wszystkich pomawiają że sam ten proceder mówi że to oni mają ze swoją przeszłością problem.