Antoni Macierewicz wziął udział Międzynarodowym Forum Bezpieczeństwa w Halifax w Kanadzie. Okazało się, że w Europie trwa wojna, tylko nikt, oprócz niego, tego nie zauważył.
Pan minister przekonywał uczestników spotkania, że Rosja wciąż szykuje się do agresji, a Polska (a, jak można wnioskować z nią całe NATO) musi być gotowa na wybuch konfliktu. Zresztą, o jakim potencjalnym konflikcie mowa, skro, według ministra obrony narodowej, on już trwa.
– To nie jest Zimna Wojna. Wyniki ćwiczeń Zapad 17, które zakończyły się dwa miesiące temu i sięgały od Morza Arktycznego po Morze Czarne, wraz z ćwiczeniami z użyciem rakiet balistycznych i rakiet Iskander, które mogą przenosić głowice nuklearne pokazały, że nie szykowali się do obrony a do agresji. Stąd Polska musi przyjąć założenie, że to nie jest zimna wojna a gorąca wojna – powiedział Macierewicz podczas panelu, zorganizowanego przez szefowa działu zagranicznego wpływowego portalu POLITICO. Tytuł panelu: „Zbliżenie z Rosją: przygotowania do Rosji post – putinowskiej” świadczył o tym, że na Zachodzie kwestia obniżenia napięcia w stosunkach z Rosją jest dość istotna, natomiast Macierewicz zaprezentował się taką wypowiedzią jako zwolennik agresywnej polityki w stosunku do Federacji Rosyjskiej.
Pytany o faszystowską symbolikę podczas niedawnego Marszu Niepodległości, szedł w zaparte.
White power to w Polsce absurd – powiedział.
Hasła, o które się go pytano zakwalifikował oczywiście, zgodnie ze stanem swojego umysłu, jako element „rosyjskiej prowokacji”.