To nie do końca tak jest z tą Warszawą. Internet operuje na emocjach, ale nie zawsze ma rację. Niestety większość beki idzie na marne. Wszystkie memy “Od czego by tu zacząć zwiedzanie Warszawy – może Wołomin?” itp. można wykasować.
Warszawa nie będzie od morza do morza. Nazwanie powiatu metropolitalnego “miastem stołecznym Warszawa” spowodowało sporo zamieszania i niezrozumienia. Umożliwiło straszenie, że “będzie jak z Opolem”. Że będzie Wielkie Księstwo. Nie będzie, spokojnie. W przypadku projektu zmian na Mazowszu okoliczne gminy nie zostaną włączone jako dzielnice w obręb stolicy. Stworzą nową superjednostkę terytorialną. Coś jak superpowiat. Nie jest to bynajmniej projekt nowy, sięga czasów przedwojennych, dokładnie 1934 roku. Również w 1975 powstało małe “województwo stołeczne warszawskie”. Konieczność koordynacji zarządzania metropolią dostrzegano już od dawna, nie wymyślił tego PiS.
Reforma administracyjna z 1998 poszatkowała aglomerację na drobne powiaty. “Tym samym nie wypełniono dyspozycji zawartej w Konstytucji, która mówi o uwzględnieniu w podziale terytorialnym państwa więzi społecznych, gospodarczych lub kulturowych” – mówił na konferencji w Senacie Marcin Święcicki w 2013 roku, sugerując, że Warszawie zrobiono krzywdę. Rząd AWS usiłował to odkręcić, ale ustawę zawetował Aleksander Kwaśniewski. Również w 2015 zrobiono podejście do ustawy metropolitalnej – szybko i niestarannie. Ale świadczy to o tym, że również obecna opozycja, która teraz tak głośno krzyczy “nie!”, również taką potrzebę regulacji dostrzegała.
Czy superpowiat to dobry pomysł? Idea jest słuszna, nie należy potępiać jej w czambuł. To MOŻE być dobra ustawa, stawiająca na równomierny rozwój regionu ponad lokalne egoizmy. MOŻE. Ale złudzeń nie mam – jej nadrzędnym celem nie jest poprawa organizacji ani integracja działań sąsiedzkich samorządów. PiSem kieruje tylko chęć przejęcia Warszawy i wyrzucenia z niej ekipy Gronkiewicz-Waltz. Wprowadzenie zmian projektem poselskim to typowe dla partii Kaczyńskiego zagranie. Brak konsultacji i pozbawienie samorządów możliwości zadecydowania o skali i zakresie integracji – to zamach na samą ideę samorządności i ordynarny skok na stołki, a także przenoszenie na pomniejszych partyjnych radnych odpowiedzialności za kształtowanie naszego życia w stolicy. Jacek Sasin mówiący o tym, jak bardzo leży mu na sercu głos obywateli w tym zakresie – to absurd godny przyznania jakiejś nagrody. Mimo to – nie rozpowszechniajmy informacji wyssanych z palca. Warszawa nie będzie drugim Opolem. Co nie znaczy, że będzie dobrze. Projekt PiS jest najbardziej niedemokratyczny, jak tylko było to możliwe. Spowoduje bałagan w okolicznych gminach, które do superpowiatu nie wejdą. A samej stolicy zaszkodzi o tyle, że nadreprezentacja radnych z „przedmieść” realizować będzie nadal „swoje”, nie miejskie, interesy. Ale za to w stu procentach partyjne. Zatem wszystkie racjonalne argumenty, które mogłyby bronić pomysłu „Wielkiej Warszawy”, można śmiało wyrzucić, skoro z każdej strony pisowskiego pomysłu wyziera ordynarne parcie na stołki, władzę i kolejny krok w kierunku autorytarnego sposobu sprawowania władzy.