Małopolska: szlak turystyczny zamknięty, prywaciarz postawił bramę i płot
Piotr Nowak
Dolina Kluczwody była jednym z ulubionych miejsc wypoczynku mieszkańców Krakowa. Była, bo teraz turyści mogą zapomnieć o spacerach szlakiem turystycznym. Podziękować mogą za to właścicielowi prywatnej posesji, który postanowił postawić na szlaku ogrodzenie. Wszystko zgodnie z prawem, bo własność prywatna jest święta.
Dla tysięcy mieszkańców Małopolski jest to bardzo przykra informacja. Wielu z nich maszerowało do Doliny Kluczwody, jednej z pereł Jury Krakowsko-Częstochowskiej, w czasach dzieciństwa. Dolina jest położona zaledwie 25 minut drogi samochodem od Krakowa. Jej bogactwo to przede wszystkim skalne piękności: Zamkowe Skały, Kobyłka, Turnia Potockich czy Leśna Baszta. W 2019 roku szlaki zostały zamknięte. Stało się tak za sprawą prywatnego właściciela, który postanowił zamontować płot i żelazną bramę. Dziennikarze krakowskiej „Wyborczej” próbowali z nim porozmawiać. Bezskutecznie. Dumny posiadacz ziemski nie dał się również przekonać władzom gminy Zabierzów do udostępnienia szlaku turystom.– Spotkaliśmy się z nim, próbowaliśmy negocjować porozumienie. Proponowaliśmy wykup gruntu albo dzierżawę. Nie chciał o tym słyszeć. Po prostu nie życzy sobie, by turyści przechodzili przez jego teren albo obok jego domu. Nie widzi możliwości, by szlak wiódł przez jego posesję – powiedział w rozmowie z „GW” Bartłomiej Stawarz, zastępca wójta Zabierzowa. W efekcie dwa trakty zostały zamknięte, a znaki wytyczające trasę – zamalowane. Ludzie, którzy zdążyli pokochać Dolinkę są przygnębieni i wściekli na prywaciarza. Mówią, że to „skrajnie egoistyczna postawa”. – Poza wszystkim to bardzo nieprzyjemny precedens. Już sobie wyobrażam płoty pojawiające się przed i wokół prywatnych posesji w innych dolinkach, których ukształtowanie znakomicie umożliwia blokowanie dostępu i przecinanie szlaków – mówi jedna z turystek w rozmowie z „GW”. Głosy rozczarowania znajdujemy również na portalach społecznościowych. Okazuje się, że proceder grodzenia miał już miejsce w przeszłości. Jedna z mieszkanek Krakowa radzi, by nie przejmować się płotami i po prostu je forsować. „Dolina Kluczwody to dla mnie osobiście dość ważny punkt wycieczek z dzieciństwa. Jest to dolina, która posiada źródełko i jak byłam mała to wierzyłam, że tylko my wiemy gdzie ono się znajduje. Szatkowanie Kluczwody prywatnymi płotami trwa od lat 90-tych. już wtedy pamiętam sytuacje, że nagle na szlaku wyrastało nam ogrodzenie i jakieś zasieki”. W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem, które może zaproponować samorząd jest wytyczenie alternatywnego szlaku.