„Kaczyński – policja, jedna koalicja”, „Aborcja bez granic”, „Piekło kobiet”,”Dajcie nam żyć”, „Słowo na niedzielę: wypierdalać”, „Gdzie jest wasze miłosierdzie” – kobiety i mężczyźni, przeciwnicy wyroku Trybunału Konstytucyjnego o zakazie aborcji w razie nieodwracalnej deformacji płodu, protestowali dziś na ulicach, pod kościołami i nawet w kościołach, podczas niedzielnych mszy. Doszło do przepychanek.
W związku z zapowiedziami manifestacji pod kościołami, policja obstawiła co ważniejsze świątynie, lecz najczęściej dostępu do wnętrz bronili wierni, mężczyźni i kobiety, w tym zakonnice. Nierzadko obie strony obrzucały się wyzwiskami. Niektórym manifestantkom udało się mimo wszystko dostać się na msze, gdzie spotykały się na ogół z otwartą wrogością wiernych. Do przepychanek pod niektórymi kościołami doszło w dużych miastach, jak Warszawa, Poznań, Gdańsk, Łódź, Kraków czy Wrocław, lecz miały one miejsce również w kilku mniejszych ośrodkach.
To już czwarty dzień społecznych protestów przeciw decyzji TK, zdominowanego przez PiS. Podobnie jak podczas ostatnich dni, ludzie stawiali cmentarne lampiony i kładli kwiaty przed biurami partii rządzącej, wznosili okrzyki wrogie PiS. Zdarzało się, że policjantki oklaskiwały manifestantów, lecz policjanci z reguły wykonywali po prostu polecenia swych szefów, starając się nie dopuścić do bezpośrednich starć manifestantów z wiernymi. Na murach niektórych kościołów pokazały się proaborcyjne napisy: dobrze widać, że gniew kobiet objął poważną część społeczeństwa.
Tymczasem ministerstwo zdrowia wzięło się za ostrzeganie przed zarażeniami koronawirusem: „Jeżeli widzę na ulicach ludzi krzyczących głowa przy głowie, to są idealne warunki do tego, by doszło do zakażenia” – alarmował dziś wiceminister zdrowia Waldemar Kraska i przekonywał, że „to nie jest czas na protesty”. PiS nie przejmowało się jednak „czasem”, gdy zdecydowało się praktycznie zabronić aborcji. Hasło protestów („wypierdalać”) znalazło się na żywo w telewizji TVN24, gdy posłanka Joanna Scheuring-Wielgus z „Lewicy” pokazała taki (zakamuflowany) napis Marcinowi Horale z PiS. Sprawa głęboko podzieliła Polaków.