Jedna z najtrwalszych grup etnicznych Ameryki Południowej ponownie domaga się autonomii na historycznym obszarze Wallmapu, obejmującego południowe tereny Chile oraz Argentyny. Kryminalizujący niepodległościową politykę etniczną prezydent Sebastián Piñera wysyła przeciwko nim wojsko.
Świadomość szkód wyrządzonych przez zbrodniczy kolonializm rośnie, a wraz z nią – niepodległościowe tendencje ludów, które ostały się na terenie Ameryki Południowej i coraz chętniej manifestują swoją odmienność. Jedną z takich grup są właśnie Araukanie, mówiący o sobie Mapuche, zamieszkujący historyczne Wallmapu. Na konflikt chilijskie władze reagują jak zazwyczaj: represją i kryminalizacją działań protestujących. Nasilające się akcje odzyskiwania uzurpowanych gruntów i sabotażu przeciwko firmom leśniczym i właścicielom ziemskim, wywołały decyzję prezydenta Sebastiána Piñery o wprowadzeniu piętnastodniowego stanu wyjątkowego w czterech prowincjach, w których dochodziło do akcji separatystycznych (Arauco, Biobío, Malleco, Cautín). Na wymienione tereny zostali wysłani nie tylko carabineros, ale również policja.
Zagrożenie, czy polityczne zabiegi?
Demonstracją politycznej władzy przy jednoczesnym propagowaniu syndromu oblężonej twierdzy wśród Chilijczyków, Piñera próbuje uratować swoje coraz bardziej słabnące poparcie. Poparcie, które w obliczu wyborów odbywających się za niecały miesiąc będzie niezbędne, by prawica miała w ogóle szansę walczyć o władzę. Uzasadniony opór Araukanów służy prawicowym politykom Chile jako straszak, a jego brutalne pacyfikowanie opatruje się etykietką walki o bezpieczeństwo narodowe i „stawiania czoła terroryzmowi”.
Spekulacje, jakie konsekwencje będzie miała ta decyzja, prześcigają się w uzasadnionym pesymizmie. Nie ma wątpliwości, że Mapuche, zwłaszcza najbardziej radykalna w swoich działaniach część, będzie stawiała otwarty opór i krwawe starcia między protestującymi a siłami porządkowymi Piñery są bardziej niż pewne. Nie wyklucza się również solidarnościowych mobilizacji ze strony obywateli, których rząd zdaje się póki co nie brać pod uwagę.
Niepodległościowe nastroje
Szacuje się, że tereny obecnego Chile zamieszkuje około 1 300 000 przedstawicieli Mapuche (w Argentynie ich populacja wynosi około 100 000). Araukanie uważani byli za jeden z najsilniejszych i najbardziej wojownicznych ludów Ameryki Południowej. Nie dali zdominować się Inkom ani hiszpańskiej konkwiście, a ich państwo istniało do roku 1870. Po 150 latach lud zachował swoją kulturę, obrzędy religijne oraz język – mapudungun.
W sieci coraz więcej można znaleźć zdjęć zdewastowanych, obryzganych czerwoną farbą pomników Krzysztofa Kolumba. Południowoamerykańskie ludy mają coraz większą świadomość wyrządzonych im krzywd a zielone światło do walki o swoją tożsamość otrzymują od coraz większej liczby środowisk, w których zanika europocentryczna wizja kolonizacji jako wspaniałego kroku ludzkości w dążeniu do postępu. Prócz Araukanów, o autonomię starają się wywalczyć choćby zamieszkujący Zachodnie obszary Meksyku Purepecha. Wystarczy bliżej przyjrzeć się działaniom założonego w 1968 American Indian Movement, aby spostrzec, że rdzenni amerykanie są coraz bardziej zdeterminowani w walce nie tylko o równe traktowanie, ale o swobodną manifestację swojej etnicznej odrębności.