Kolejne podejście do obsadzenia stanowiska Rzecznika Praw Obywatelskich – tym razem Lewica nie spróbowała wystawiania odrębnego kandydata. Razem z Koalicją Obywatelską, PSL, Koalicją Polską i Polską 2050 popiera Marcina Wiącka – wykładowcę prawa konstytucyjnego na Uniwersytecie Warszawskim.
Po niedawnej burzy medialnej w związku z rozmowami z PiS o Krajowym Planie Odbudowy Lewica nie zaryzykowała po raz kolejny pójścia własną drogą. A może po prostu brakowało jej kandydatów na kandydatów na RPO? Tak czy inaczej, przedstawiony w czwartek 27 maja kandydat to postać idealnie skrojona pod oczekiwania Koalicji Obywatelskiej czy Koalicji Polskiej, a podczas konferencji prasowej przedstawiciel Lewicy Krzysztof Gawkowski akcentował przede wszystkim jednomyślność sejmowej opozycji.
– Rzecznik Praw Obywatelskich powinien łączyć, a nie dzielić, tak jak dziś pan profesor łączy całą demokratyczną opozycję. W imieniu Klubu Parlamentarnego Lewicy z przyjemnością popieramy pana profesora Marcina Wiącka mając świadomość, że kandydat powinien być doskonałym prawnikiem, ale też człowiekiem poszukującym odpowiedzi jak łączyć, nie dzielić. Opozycja dziś razem w parlamencie pokazuje, że możemy mieć wspólnego kandydata, który urząd Rzecznika Praw Obywatelskich będzie traktował dobro wspólne i nie będzie chciał go upolitycznić – powiedział Gawkowski.
Kim jest Marcin Wiącek?
Doktor habilitowany Marcin Wiącek nie jest postacią znaną szerokiej publiczności. To wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, autor licznych artykułów naukowych i dwóch monografii (wydanych drukiem prac doktorskiej i habilitacyjnej). Nosiły one odpowiednio tytuły Pytanie prawne sądu do Trybunału Konstytucyjnego oraz Znaczenie stosowania Konstytucji Marcowej w Polsce Ludowej dla orzecznictwa sądów i Trybunału Konstytucyjnego III RP. Specjalista ds. prawa konstytucyjnego, od 2007 r. jest głównym specjalistą w biurze ds. orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego.
– Jeśli zostanę wybrany na Rzecznika Praw Obywatelskich, moim credo będzie przede wszystkim artykuł 30. konstytucji, wyrażający zasadę godności człowieka, jak również preambuła konstytucji – przedstawił swoją wizję przyszłego działania Marcin Wiącek, kiedy już stojący obok niego politycy podkreślili swoją jednomyślność i wyrazili uznanie dla jego osoby.
Kandydaturę Wiącka zgłosiła Koalicja Polska i uzyskała dla niej poparcie nie tylko partii opozycyjnych, ale też polityków nadal tworzących rząd. Poparcie dla prawnika z UW wyraził Jarosław Gowin i trzej inni przedstawiciele Porozumienia: wiceministrowie Wojciech Murdzek, Andrzej Gut-Mostowy i Marcin Ociepa. Gowin w rozmowie z TVN 24 uzasadnił swoją decyzję tym, że rzecznika w końcu trzeba powołać i musi być to osoba do zaakceptowania i dla rządu, i dla przynajmniej części opozycji. Na Wiącka być może zagłosują także Konfederaci, a przynajmniej nie wykluczają takiego scenariusza.
PiS ma swoją kandydatkę
Rząd ma jednak własną wizję tego, kto powinien obsadzić urząd RPO. Również dziś przedstawiciele PiS poinformowali o kandydaturze Lidii Staroń, niezależnej senator. O jej kandydaturze spekulowano już wcześniej: doświadczona parlamentarzystka, w przeszłości związana z Platformą Obywatelską, ma bowiem również doświadczenie związane z prawami człowieka. Zajmowała się spółdzielczością, w tym spółdzielniami mieszkaniowymi, zasiadała w sejmowych komisjach sprawiedliwości oraz praw człowieka. Pracowała nad zmianami ustawy o komornikach sądowych (zakończonych uznaniem, iż komornik skazany za umyślne przestępstwo automatycznie traci prawo do wykonywania zawodu) i zasiadała w Radzie do spraw Pokrzywdzonych Przestępstwem przy Ministerstwie Sprawiedliwości.
Lewica już zadeklarowała, że nie bierze tej kandydatury pod uwagę. – Lidia Staroń to kandydatka polityczna i kolejna postać z talii kart JK, która ma utrzymać system władzy PiS – skomentował Krzysztof Gawkowski. – Lewica nie widzi tu możliwości poparcia, jednocześnie wskazując, że można rozmawiać o kandydacie na RPO, który będzie łączył ponad politycznymi podziałami.
Do tej pory kolejne próby wyboru RPO kończyły się impasem: Sejm wybierał osobę wskazaną przez PiS, następnie Senat tę kandydaturę odrzucał. W poprzednim podejściu Lewica zgłosiła swojego kandydata, socjalistę Piotra Ikonowicza. Posłowie PiS na niego nie zagłosowali, a część polityków KO zareagowała świętym oburzeniem.