Site icon Portal informacyjny STRAJK

Marksiści niemile widziani w Partii Pracy. Keir Starmer pozbywa się „skrajności”

Kierownictwo brytyjskiej Partii Pracy kontynuuje zwrot w prawo. Keir Starmer zamierza usunąć z organizacji około tysiąca działaczek i działaczy – członków frakcji, które uznaje za „skrajne”.

Podczas posiedzenia Narodowego Komitetu Wykonawczego partii zaplanowanego na najbliższy wtorek (20 lipca) zostaną zgłoszone cztery wnioski o usunięcie z organizacji działaczy związanych z konkretnych grupami. Popierać je będą przedstawiciele prawego i „centrowego” partyjnego skrzydła, a zatem także przewodniczący całej partii Keir Starmer.

Usunięci z Partii Pracy mają zostać działacze zrzeszeni w marksistowskiej organizacji Socialist Appeal, będącej brytyjską frakcją Międzynarodowej Tendencji Marksistowskiej. Oficjalnie chodzi o to, że Socialist Appeal ma własną strukturę, prowadzi własną aktywność, także wydawniczą, a do tego należy do międzynarodówki, która stoi bardziej na lewo niż Partia Pracy jako całość. Nieoficjalnie – Keir Starmer po prostu nie chce w partii żadnej „frakcji rewolucyjnej” wychodzącej programowo poza socjaldemokratyczne (socjalliberalne?) minimum.

 Wylecą zwolennicy Corbyna

Z partii najprawdopodobniej zostaną usunięte również osoby, które tworzyły grupy Resist oraz Labour Against the Witchhunt. To aktywistki i aktywiści, którzy bronili Jeremy’ego Corbyna przed zarzutami antysemityzmu i rasizmu, wskazywali, że rzekomy problem Partii Pracy z antysemityzmem został rozdmuchany przez nieprzychylne jej media. Komitet zabroni również działania grupy Labour in Exile, w której zrzeszali się ludzie w swojej ocenie niesłusznie wyrzuceni lub zawieszeni w prawach członka partii, którzy jednak chcieli nadal w jakiś sposób wspierać brytyjskich socjaldemokratów.

Wszystkie cztery grupy, jak ocenia Partia Pracy, liczą około tysiąca działaczek i sympatyków. Jeśli zostaną oficjalnie wykluczone, związane z nimi osoby automatycznie stracą uprawnienia członków i sympatyków organizacji, bez prawa odwołania.

Socialist Appeal w oficjalnym oświadczeniu przypomina, że jej członkinie i członkowie nigdy nie działali na szkodę partii, włączali się we wszystkie jej oddolne inicjatywy i pracowali podczas kampanii wyborczych. Zwraca również uwagę, że za kierownictwa Corbyna prawicowe frakcje w partii niemal zupełnie jawnie podważały jego decyzje i prowadziły własne gry. Nikt jednak nie zamierza ich za to ukarać.

Przeszkadzają w zdobyciu władzy

Jak powiedział Mirror anonimowy działacz Partii Pracy, bliski jej kierowniczym kręgom, „za Corbyna te ultralewicowe skrajności o toksycznych przekonaniach i skrzywionym światopoglądzie były mile widziane w partii. Keir ma rację, że chce wyciąć antysemityzm i trujący ekstremizm, a potem zaprowadzić partię z powrotem na drogę porządnych mainstreamowych wartości Partii Pracy”. Według partyjnej prawicy komuniści i radykałowie bliscy Corbynowi zwyczajnie przeszkadzają w odniesieniu w przyszłości zwycięstwa wyborczego i możliwym tworzeniu rządu.

Na partyjnej lewicy plany Starmera budzą sprzeciw. John McDonnell, doświadczony laburzystowski parlamentarzysta i były kanclerz w partyjnym gabinecie cieni stwierdził na Twitterze, że przewodniczący usiłuje pokazać, jakim jest silnym przywódcą, wyrzucając ludzi z własnej partii i to w dużej mierze takich, którzy i tak sami z niej odeszli. – Wygląda to na desperację – ocenił McDonnell i zasugerował raczej powrót do lewicowego kursu Corbyna i ostrzejszą walkę z rządzącymi konserwatystami.

Nie jest to pierwsza akcja, w której Keir Starmer eliminuje z partii „zbyt radykalnych” działaczy. Pierwsza fala odejść i zawieszeń miała miejsce kilka miesięcy po jego wygranej w wewnątrzpartyjnych wyborach. Starmer, który obiecywał zachowanie przynajmniej częściowo kursu nakreślonego przez Jeremy’ego Corbyna, szybko „zapomniał” o swoich słowach. Kluczem do sukcesu dla partii ma być wizerunek umiarkowanej, rozsądnej, absolutnie nie radykalnej socjaldemokracji.

Exit mobile version