W Casablance, Rabacie, Tangerze i Agadirze oraz w innych miastach Maroka doszło do spontanicznych manifestacji kobiet przeciw molestowaniu na ulicy i agresjom seksualnym, mizoginii i „kulturze gwałtu”.
Była to odpowiedź na szeroko rozpowszechniony w lokalnym internecie, minutowy film, na którym widać jak grupa chłopców w wieku 15-17 lat gwałci w miejskim autobusie wołającą o pomoc dziewczynę, podczas gdy reszta pasażerów nie reaguje.
Na Placu Marszałkowskim w Casablance do kobiet dołączyli mężczyźni. Artyści, inteligencja, przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego wyrażali solidarność ze zgwałconą młodą kobietą. Kobiety w różnym wieku domagały się końca bezkarności gwałcicieli, uczulenia rządu na codzienną agresję seksualną wobec kobiet. Na transparentach: „Mamy wychodzić uzbrojone?”, „Prawa dla mężczyzn, gwałty dla kobiet”…
Według uczestniczek manifestacji w stolicy kraju Rabacie, wiele kobiet obawia się nie tylko, że zostaną zaatakowane, ale i tego, że nikt im nie pomoże. Dyskusje z mężczyznami byłe żywe, bo niektórzy przyszli, by przekonywać, że to kobiety, często „wyzywające seksualnie”, są odpowiedzialne za gwałty.
Maroko stoi w tym miesiącu pod znakiem głośnych skandali seksualnych. Tydzień przed gwałtem w autobusie, kraj obiegła wieść o zbiorowym gwałcie piętnastoosobowej grupy chłopców w wieku od 7 do 15 lat na starej oślicy. Stało się to w wiejskim, północno-zachodnim regionie Sidi Kacem i pewnie nigdy nie wyszłoby na jaw, gdyby nie nagła konieczność hospitalizowania wszystkich chłopców, gdyż zarazili się od zwierzęcia wścieklizną.
Według lokalnego obrońcy praw zwierząt Amala Elbekri’ego, „wszyscy wiedzą, że w środowisku wiejskim, na całym świecie, pierwsze doświadczenia seksualne dokonują się często ze zwierzętami”, ale „trudno zmienić mentalność, kiedy nie funkcjonują kary za zoofilię”. Miejscowa telewizja zrobiła wywiad z jednym z chłopców. Mówił, że nie zgwałciliby oślicy, „gdyby było boisko”.