Marsz Niepodległości nie odbędzie się. Miasto Warszawa, sąd i Sanepid nie wyrażają zgody, jednak narodowcy nie zamierzają rezygnować.
Marsz Niepodległości organizowany przez skrajną prawicę pod wodzą Roberta Bąkiewicza nie dostał zgody na przemarsz w tym roku. Narodowcy zaskarżyli decyzję prezydenta Warszawy o zakazie przemarszu, jednak sąd oddalił wniosek ze względu na epidemię koronawirusa. Wszystkie wydarzenia cykliczne w całym kraju są odwołane, zakaz nie obejmuje jedynie zgromadzeń spontanicznych.
Narodowcy będą próbowali obejść zakaz i planują uczcić święto Niepodległości robiąc przejazd samochodowy przez Warszawę. Po decyzji sanepidu i oficjalnym sądowym zakazie, zmienili zdanie i bezpieczeństwo publiczne oraz zdrowie współobywateli stało się dla nich istotną kwestią, chociaż jeszcze kilka dni wcześniej organizatorzy mówili coś zupełnie innego, chcąc maszerować jak co roku.
W tym roku #MarszNiepodległości będzie zmotoryzowany. Zapraszamy wszystkich patriotów na godz. 14:00 na rondo R. Dmowskiego. pic.twitter.com/PBQ9bPUAsO
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) November 8, 2020
„Poszliśmy do sądu po sprawiedliwość, a otrzymaliśmy wyrok, który pokazuje, że żyjemy w Polsce, która dzieli obywateli na tych, co mogą i tych, którzy nie mogą. Jeżeli zasady prawa rzymskiego nie obowiązują już w sądach, to naszym obowiązkiem jest o nie walczyć na Marsz Niepodległości 2020 – nasza cywilizacja, nasze zasady!” skarży się Bąkiewicz. Warszawski są nie uznał „ich zasad”, a literę prawa.
„Sąd w całości podzielił argumentację miasta, że w związku z negatywną opinią Sanepidu, ta zgłoszona impreza nie może się odbyć. W pandemii #koronawirus Warszawa wydała kilkanaście zakazów dla zgłoszonych zgromadzeń. W pięciu przypadkach organizatorzy odwoływali się do sądu i za każdym razem sąd podzielał nasze argumenty. Przypominam też, że zgodnie z prawem miasto nie może „zakazywać” wydarzeń spontanicznych.” Napisał na swoim profilu FB prezydent m.st. Warszawy.
Decyzja Roberta Bąkiewicza nie spotkała się jednak z entuzjazmem środowiska. Internauci zarzucają Bąkiewiczowi ustępliwość wobec władzy i ostro krytykują jego decyzję. Chcą maszerować mimo wszystko. Argumentują, że skoro „lewacy” mogą manifestować (demonstracje Strajku kobiet), to oni też. Nie rozumieją różnicy między zgromadzeniem spontanicznym a organizacją imprezy cyklicznej. Oburzenie narodowców rośnie i już w środę(11.11.2020) na ulicach Warszawy przekonamy się, jakie będą tego konsekwencje.
Przejazd samochodowy i blokada Warszawy zaczyna się o 14:00 na Rondzie Dmowskiego. Organizatorzy zachęcają do przystrojenia aut w barwy patriotyczne i liczne przybycie. Wielu sympatyków marszu jednak martwi się, jak będą odpalać race i rzucać brukiem, skoro pozostaną zamknięci w swoich samochodach.