Wczoraj uczestniczyło w nim ponad tysiąc osób. Zdecydowały się pokazać również tęczową stronę miasta. Ulicami Torunia przeszła też kontrmanifestacja „W obronie normalności” zorganizowana przez Fundację Pro-prawo do życia.
Około tysiąc osób, które wczoraj przeszły ulicami Torunia, domagając się równych praw dla wszystkich obywateli niezależnie od orientacji seksualnej, miało ze sobą tęczowe flagi, wianki na głowach i balony w kształcie jednorożca. Imprezę zorganizowało stowarzyszenie Pracownia Różnorodności. Na transparentach pojawiły się hasła takie jak: „Wolność, równość, różnorodność” i „Tęczowa Polska”. Uczestnicy marszu sprzeciwiali się postulatom, aby osoby LGBT „nie afiszowały się ze swoją orientacją w przestrzeni publicznej”. Chcieli powszechnej edukacji seksualnej w szkołach oraz umocnienia praw związków jednopłciowych.
„Choć osoby LGBTQIA+ podlegają temu samemu prawu, co inni ludzie, to odmawia się im wielu należnych praw; muszą też walczyć o równe traktowanie. Obalimy mity dotyczące żądań >>przywilejów<< i >>wygodnego życia<< oraz pokażemy codzienność osób LGBTQIA+ w państwie, które traktuje je jak „gorszy sort”. Głównym narzędziem będzie dla nas widoczność. Osoby LGBTQIA+ są częścią naszego miasta i jest ich wiele, choć zwykle są ukryte, niewidoczne i niedostrzegane. Czas z tym skończyć. Chcemy ugryźć Toruń i odsłonić jego tęczowe wnętrze!” – napisali na Facebooku organizatorzy.
Pół godziny przed marszem, czyli o 12.30, ruszyła kontrmanifestacja – event „W obronie normalności” zorganizowała Fundacja Pro-prawo do życia. Ale uczestniczyło w niej jednak o wiele mniej osób – konserwatyści zebrali jedynie około setki „zwolenników normalności”. Zebrani śpiewali „Bogurodzicę”. – Ich marsz jest w istocie deprawacyjną paradą. Chcą oni, zboczeńcy spod znaku LGBT, żeby deprawacja weszła do szkół, a ich antywartości zostały uznane – powiedzieli lokalnym mediom.