To miała być pierwsza w historii demonstracja środowisk LGBT w Częstochowie. 8 lipca Marsz Równości miał przejść trasą od Placu Daszyńskiego do przyklasztornych błoni. Teraz pojawiły się jednak nieoczekiwane przeszkody, a wszystko przez błąd systemu przyjmującego zgłoszenia. Urząd Miasta, zamiast posypać głowę popiołem, wywiera presję na organizatorów, aby ci zmienili trasę.

Dominik Puchała, jeden z organizatorow częstochowskiego Marszu Równości, fot. Sławomir Krajs

Zgłoszenie trasy częstochowskiego Marszu Równości zostało wysłane do departamentu spraw obywatelskich w Urzędzie Miasta już 30 maja. Zgłaszającym był działacz miejscowych struktur Partii Razem Dominik Puchała. Formularz został wypełniony prawidłowo. Mimo to aktywista nie otrzymał żadnej odpowiedzi z magistratu.

– Zaniepokojony sytuacją zadzwoniłem do Urzędu Miasta, gdzie powiadomiono mnie, że w ostatnim czasie zostały przeprowadzane zmiany w systemie, które spowodowały problemy z wnioskami – mówi Puchała w rozmowie ze Strajk.eu. – Przeproszono mnie za komplikacje i zapewniono, że marsz odbędzie się we wskazanych przeze mnie godzinach oraz wybranej trasie. Musiałem jedynie wysłać ponownie wniosek celem upewnienia się, że teraz nie zaginie po drodze – wspomina działacz. 

Wówczas Urząd Miasta nie widział żadnego problemu w związku z przedwczesnym (ustawowy termin to 30 dni) wysłaniem zgłoszenia. Co prawda w międzyczasie miejscowe środowiska prawicowe zdążyły już zgłosić na trasie marszu kilka swoich zgromadzeń, jednak z komunikatów magistratu wynikało, że pierwszeństwo mają organizatorzy Marszu Równości. Wydawało się, że to już koniec kłopotów.  W Biuletynie Informacji Publicznej pojawił się wpis potwierdzający proceduralną legalność zgromadzenia. Organizatorzy odpalili wydarzenie na Facebooku, które wzbudziło spore zainteresowanie. „Przeniesiemy tęczową solidarność od Placu Daszyńskiego aż po Jasną Górę, gdzie pozdrowimy Paulinów. I Marsz Równości w Częstochowie przejdzie pod hasłem: SOLIDARNOŚĆ NASZĄ BRONIĄ, HOMOFOBY NIECH SIĘ GONIĄ” – zapowiadali bojowo. 

I kiedy wszystko wskazywało na to, że pozostaje tylko oczekiwanie na historyczną demonstracje, w piątek (22 czerwca) rano okazało się, że nieprzyjemności dopiero się zaczęły. – Otrzymałem telefon, w którym Naczelniczka Wydziału Spraw Obywatelskich, Jolanta Włodarkiewicz-Piątek poinformowała, że ze względów bezpieczeństwa trasa marszu nie będzie mogła obejmować terenów pod Jasną Górą. Miałoby być to spowodowane licznymi kontrmanifestacjami, które również zostały zarejestrowane w systemie – mówi Dominik Puchała. – Odpowiedziałem, że nie możemy się na to zgodzić, a trasa marszu została już wcześniej zaakceptowana. Na tę informację urzędniczka zaczęła grozić, że jeśli nie zgodzimy się na kompromis nasze zgromadzenie zostanie zdelegalizowane. Oburzony wspomniałem, że nie może to odbywać się w takim trybie. Dalsza dyskusja nie przynosiła żadnego efektu – relacjonuje aktywista Partii Razem.

Co na to władze Częstochowy? Dlaczego miasto, którego prezydentem jest Krzysztof Matyjaszczyk z SLD rzucają kłody pod nogi organizatorom równościowej demonstracji? Dlaczego za pomocą szantażu i nacisków próbują wymóc na nich zmianę decyzji?

– To nie jest kwestia nacisków, to jest kwestia poukładania zgromadzeń, które zostały zgłoszone w tym samym miejscu i czasie – opowiada na zarzuty w rozmowie ze Strajk.eu Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy. – To prawda, że w wyniku dysfunkcji systemu przyjmującego zawiadomienia o zgromadzeniach, pierwsze zgłoszenie wysłane przez organizatorów nie zostało zarejestrowane. Miało to związek z restartem systemu pocztowego w urzędzie. Trzeba jednak pamiętać, że zostało ono wysłane przez wymaganym okresem 30 dni do dnia rozpoczęcia zgromadzenia. Procedura jest taka, że wzywamy do naprawy tego błędu – wyjaśnia rzecznik.

Czy to oznacza, że Marsz Równości jest zagrożony? Rzecznik nie udziela jednoznacznej odpowiedzi. –  Zgłoszenie jest oczywiście ważne i marsz został przyjęty. Chodzi tylko o to, czy uda się pogodzić kilka zgromadzeń, które zostały zarejestrowane na ostatnich kilkuset metrach marszu. Kluczową sprawą jest kwestia odległości pomiędzy nimi – mówi.

Włodzimierz Tutaj wyraził również przypuszczenie, że osoby, które zgłaszały zgromadzenia na trasie marszu prawdopodobnie otrzymają odpowiedź odmowną. Brane pod uwagę jest również dopuszczenie do przeprowadzenia wszystkich zgromadzeń, które zostały zgłoszone, ale do tego konieczna jest zgoda policji. – Nie chcemy ograniczać konstytucyjnych praw w mieście. Każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów, jeśli tylko są one zgodne z obowiązującym prawem. Obecnie trwają konsultacje w urzędzie, odbyła się już narada z policja. Mamy nadzieję, że nikt nie poczuje się pokrzywdzony.

Co teraz? Wygląda na to, że organizatorzy będą zmuszeni odbyć kolejne wątpliwej przyjemności spotkania. –Po kilku godzinach jedna z organizatorek dostała informację, że możliwa będzie rozmowa z Policją, która być może doprowadzi do satysfakcjonującego nas rozwiązania. Aktualnie czekamy na tę rozmowę – mówi Puchała dla Strajk.eu.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „możliwa będzie rozmowa z Policją, która być może doprowadzi do satysfakcjonującego nas rozwiązania”

    „Więc stanęła sprawa na tem,
    Jak pogodzić du_ę z batem.”

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Putin: jesteśmy gotowi do wojny jądrowej

Prezydent Rosji udzielił wywiadu dyrektorowi rosyjskiego holdingu medialnego „Rossija Sego…