Site icon Portal informacyjny STRAJK

Marsz Równości w Gdańsku po raz czwarty: radosna atmosfera, wysoka frekwencja

Kolejny mały krok w walce z dyskryminacją wykonany, fot. wikimedia commons

W optymistycznej atmosferze i przy wyższej niż w ubiegłym roku frekwencji ulicami Gdańska przeszedł czwarty Marsz Równości. Imprezę otworzył prezydent miasta – tym razem obyło się bez incydentów sprowokowanych przez niezadowolonych nacjonalistów i homofobów.

Organizatorzy szacują, że w marszu, który przeszedł spod Teatru Szekspirowskiego pod klub 100cznia, gdzie odbywał się Tęczowy Piknik Rodzinny, wzięło udział od sześciu do ośmiu tysięcy osób. Tych, którzy uczestniczyli w wydarzeniu od początku, przywitał prezydenta miasta Paweł Adamowicz, mówiąc: „Od nas zależy czy uczynimy Gdańsk miastem otwartym, przesiąkniętym szacunkiem. Wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby to osiągnąć. Wierzę, że takie marsze dają siłę. Niech żyje Gdańsk, miasto otwarte dla wszystkich!”. Włodarz miasta poprosił również zebranych o symboliczne podanie ręki osobie stojącej obok, co spotkało się z entuzjastyczną reakcją.

Nad tłumem powiewały tęczowe flagi i transparenty z równościowymi postulatami. Wśród nich widniały np. hasła „Różni, ale równi”, „Jezus kazał kochać”, „Cała władza w ręce miłości”, „Miłość to nie grzech”, a ponadto emblematy partii i organizacji lewicowych, w tym Inicjatywy Polskiej, Razem i SLD. Przemawiający przedstawiciele organizującego demonstrację stowarzyszenia Tolerado mówili, iż ich marzeniem jest otwarta, tolerancyjna Polska. Nie zabrakło akcentów feministycznych i nawiązań do walki o szanowanie w Polsce reguł liberalnej demokracji.

Pokojowa, mająca raczej atmosferę pikniku demonstracja szła w silnej obstawie policyjnej – obawiano się powtórki z poprzednich lat i agresji ze strony prawicowych kontrmanifestantów, którzy w ostatniej chwili, w trybie uproszczonym, zgłosili trzy zgromadzenia. Do konfrontacji jednak nie doszło – przeciwników równości było łącznie tylko kilkudziesięciu i zostali ściśle otoczeni kordonem. Na jednej z kontrdemonstracji, w niewielkiej grupie idącej po chodniku równolegle do marszu, dostrzeżono radną Annę Kołakowską, która kilka lat temu zakłócała przebieg podobnego wydarzenia, a w tym roku wystosowała do pomorskiego wojewody pismo z apelem o delegalizację marszu, gdyż „Sodoma i Gomora zostały zniszczone”. Maszerujący skandowali do niej „Pozdrawiamy panią radną”. Po dotarciu na miejsce, gdzie marsz został rozwiązany, jeszcze przez kilka godzin bawili się na klubowej imprezie.

Tymczasem policja wylegitymowała 18 osób, które ustawiły się przy trasie marszu z transparentem o wulgarnej treści oraz siedem następnych, którym zarzucono udział w nielegalnym zgromadzeniu i wywieszenie banneru z cytatem z Biblii bez zgody właściciela danego terenu. Do sądu zostaną skierowane wnioski o ich ukaranie.

Exit mobile version