Gazety

Nie milkną reakcje na wieść o zakupie przez państwową spółkę Orlen pakietu gazet, tygodników regionalnych i portali od niemieckiego wydawcy Polska Press (Verlagsgruppe Passau). PiS kwitnie ze szczęścia, czemu trudno się dziwić, zaś opozycja biadoli, co też raczej nie zaskakuje. Komentatorzy zewsząd interpretują fakt zmiany właściciela raz mądrzej, raz głupiej, podczas gdy komentować tu nie ma czego w tym sensie, że nie liczy się sama transakcja. Ona tylko pokazuje stan patologii państwa PiS i miałkości intelektualnej elit politycznych, przepraszam za wyrażenie.

Czy nacjonalizacja potężnego sektora rynku mediów powinna budzić oburzenie? O tyle, o ile. Koncentracja w państwowym ręku tak potężnego instrumentu wpływu miałaby swoje uzasadnienie, gdyby państwem wstrząsał głęboki kryzys, zagrażający podstawom tego państwa. Wówczas dobrze, jeżeli media działają jak jedna ręka. Ale to sytuacja wyjątkowa, bo poza nią państwowy nadzór nad mediami to niemal gwarancja ich upadku – będą niesamodzielne, nieudolne i nieobiektywne, nawet zakładając, że państwowy właściciel instynktownie czuje potrzebę różnorodnych punktów widzenia i dyskusji.

Powyższe nie ma jednak zastosowania do państwa PiS i jego funkcjonariuszy. Ich media, a dali temu wielokroć przykłady, to wzorce tępej propagandy, festiwalu kłamstw i prasowania mózgów swoich odbiorców. Państwowy właściciel z koszulką drużyny Kaczyńskiego jest zagrożeniem dla kondycji psychicznej obywateli.

Czy zatem skupienie mediów regionalnych w rękach prywatnego właściciela było lepsze? Nie sądzę. Wszelka koncentracja medialna nie służy ani jakości mediów, ani społecznej dyspucie. Z tego punktu widzenia wzniosłe okrzyki opozycji o tyle mnie nie przekonują, bo nie usłyszałem od nich, co zrobią, kiedy jakimś cudem (przy takiej opozycji tylko cud to zagwarantuje) przejęliby władzę? Oddadzą regionalne media z powrotem prywatnemu koncernowi? Rozumieć należy, że godząc się na to, by tenże właściciel kształtował linię programową posiadanych przez niego mediów zgodnie ze swoim interesem. W kapitalizmie to oczywiście jego prawo, ale… niewiele ma to wspólnego z dbałością o pluralizm i debatę. Cóż, jeżeli opozycji to nie przeszkadza, to niech zajmie się czymś mniej wymagającym intelektualnie.

Rozumiem trudność tej sytuacji – nie przeszliśmy skutecznie i wspólnie dyskusji nad kształtem medialnego rynku. Czego od mediów chcemy? Czy naprawdę stać nas na to, by były tylko areną walk propagandowych akcji, których niewiarygodność jest oczywista dla każdego, kto włada umiejętnością elementarnego kojarzenia faktów? Czy warto godzić się na idiotyczna dewizę, która za każdym razem przywołują pozbawieni sumienia właściciele: „dajemy ludziom to, czego oni chcą”. To oczywista nieprawda – jeśli nawet tego chcą, to najpierw ich takich stworzyliście: niewymagających intelektualnie, biernych i bezkrytycznych. Nie wiemy, jakch mediów chcemy, bo klasa polityczna nie jest w stanie przestać patrzeć na nie jak na łup.

Wyczuwam naiwność mojego poglądu, choć jestem głęboko przekonany, że jeżeli nie zmienimy mediów, to nigdy nie odbijemy się od dna, na które nas ściągnął kapitalizm i jego bezwarunkowa chęć zysku.

A media regionalne? Tu proponuję proste rozwiązanie: oddajcie po jednej gazecie/portalu samorządom, a resztę dziennikarskim spółdzielniom, które, jak każda wspólnotowa działalność, powinna cieszyć się życzliwością państwa. Z definicji.Oczywiście państwa normalnego. Na takie długo jeszcze nie mamy szans. Dobranoc Państwu.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…