24 września grupa lekarzy i ratowników zwróciła się do ministra spraw wewnętrznych i administracji, Mariusza Kamińskiego z listem, w którym zawarta była prośba, by minister wyraził zgodę na to, by mogli udzielić ludziom na granicy pomocy, której potrzebują.
Pod listem w jego pierwotnej wersji podpisało się 22 lekarzy i ratowników. Wnioskują do Kamińskiego, by wyraził zgodę na wjazd do strefy nadgranicznej objętej działaniami stanu wyjątkowego. W piśmie podkreślają, że nie chcą traktować swej misji w kategoriach politycznych. Chcą, po prostu, udzielać pomocy tym, którzy jej potrzebują. Nie proszą o pomoc organizacyjną i logistyczną, sami wszystko zorganizują. Deklarują, że będą przestrzegać przepisów prawa.
„Doniesienia medialne i informacje, jakie otrzymujemy od wolontariuszy działających w rejonie przygranicznym, dotyczące stanu zdrowia imigrantów i uchodźców, budzą nasze najgłębsze zaniepokojenie”, czytamy w liście do ministra. „Jako medycy czujemy się jednak moralnie zobligowani do niesienia pomocy ludziom, których zdrowie i życie jest zagrożone. Przyrzeczenia i ślubowania, które składaliśmy otrzymując nasze tytuły zawodowe, zobowiązują nas do niesienia pomocy ludziom bez żadnych różnic takich jak pochodzenie, religia czy narodowość. (…) Nie zajmujemy stanowiska wobec aspektów politycznych kryzysu na granicy polsko-białoruskiej. Jako medycy czujemy się jednak moralnie zobligowani do niesienia pomocy ludziom, których zdrowie i życie jest zagrożone, a według naszej wiedzy pomocy takiej oni nie otrzymują”, piszą autorzy listu.
Inicjatywa medyków jest kolejnym sygnałem, że państwo polskie nie realizuje swych obowiązków właściwie, również w stosunku do uchodźców i imigrantów. Odpowiedź na list i decyzje ministra Kamińskiego wiele powiedzą o Polsce. Czekamy z niecierpliwością.