Ricardo mieszka w Polsce od czterech lat. Od początku doświadcza rasizmu. W końcu postanowił przełamać milczenie. Impulsem było zdarzenie w środowe popołudnie, kiedy został zbluzgany przez kierowcę karetki pogotowia.
Sprawę opisała trójmiejska „Gazeta Wyborcza”. Szokująca historia niczym w soczewce ukazuje problem rasizmu i ksenofobii, zamiatany pod dywan przez obecne władze. Urodzony w Meksyku nauczyciel tańca Ricardo został w obrzydliwy sposób potraktowany na gdańskim osiedlu, gdzie spacerował w towarzystwie bliskich. Kiedy przechodził przez ulicę, kierowca najeżdżającego ambulansu przyspieszył, jakby chcąc potrącić obcokrajowca. Pomiędzy mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań. – Nazywał mnie gorylem i naśladował „małpie dźwięki” – mówi Ricardo w rozmowie z „GW”. – Całą sytuację musieli obserwować moja żona i nasz roczny syn – dodaje zażenowany Meksykanin. Kierowca karetki miał też czynić uwagi w kierunku żony Ricardo, która usłyszała, że powinna sobie znaleźć męża Polaka.
Ricardo ma już dość. – Tolerowałem wiele takich sytuacji, ale ta z kierowcą karetki wydarzyła się pod oknami mojego domu, na oczach mojej żony i syna. Chcę, żeby skończyło się to szaleństwo. Tak, mam ciemny kolor skóry, ale chcę zaapelować do Polaków, że nie ma w tym nic złego. Jestem dobrym człowiekiem. Chcę tylko żyć w szczęściu i w zdrowiu, z moją rodziną, bez strachu, że ktoś mnie zaatakuje ze względu na to, jak wyglądam – dodaje.