Kierują życiem największych amerykańskich miast. Teraz, widząc, jak administracja Trumpa działa w Portland, wspólnie protestują.
Merowie Portland, Seattle, Atlanty, Chicago, Kansas City i Waszyngtonu wyrazili swój stanowczy sprzeciw przeciwko wprowadzeni sił federalnych na ulice miast, gdzie mają miejsce protesty przeciwko nierównościom i rasizmowi. Gwardia Narodowa i siły federalne, rozganiające z niesłychaną brutalnością manifestantów używają siły w sposób nieuzasadniony i niewspółmierny do zagrożeń, pisze „Business Insider„. Pod pismem, skierowanym przez wspomnianych samorządowców na ręce prokuratora generalnego i pełniącego obowiązki sekretarza ds. bezpieczeństwa narodowego, podpisali się także gubernatorka stanu Oregon, Kate Brown i mer Portland Ted Wheeler.
W piśmie jasno sformułowane jest oskarżenie pod adresem działającego prezydenta USA, że przekracza swoje pełnomocnictwa we własnych politycznych celach. Zażądali także natychmiastowego wyprowadzenia sił zmilitaryzowanych.
Amerykańscy politycy zwracają także uwagę, że „zabójstwo Georga Floyda w Minneapolis wywołało narodowe powstanie [w celach] wyrównania rachunków. Miliony przyłączyły się do protestów, korzystając ze swoich konstytucyjnych praw”, napisano w liście do prokuratora generalnego. Napisali także, że znakomita większość protestów miała pokojowy charakter i miały cel polepszenie warunków życia miejscowych społeczności. Ale nawet jeśli protesty nabierają cech przemocy, to „nie usprawiedliwia wykorzystania sił federalnych (…) Podjęcie samodzielnie decyzji o zwiększeniu sił typu zmilitaryzowanego w naszych miastach przeczy naszemu systemowi demokracji i naszym podstawowym wartościom”, napisano w liście.
Tymczasem Donald Trump nie ustępuje i uważa, że jedynie eskalacja przemocy ze strony państwa może zakończyć trwające już od wielu dni przejawy gniewu części amerykańskiego społeczeństwa.