Skończył się Kongres Kultury 2016. Ludzkość zajęta była fochem prezydenta Hollande’a na Warszawę za zerwany kontrakt na Caracale, a także wywiadem udzielonym przez prezesa Kaczyńskiego, w którym zdołał obrazić w zasadzie wszystkich swoich przeciwników politycznych. „Wiadomości” pokazały Krystynę Jandę, która wypuściła linię kosmetyków dla Rossmanna i z tego powodu jest dla polskiej prawicy wrogiem numer jeden.
Tymczasem w Pałacu Kultury i Nauki działy się rzeczy doniosłe i smutne. Polska kultura jest jak bezpański pies, któremu nie tylko jest zimno i nie ma co jeść, ale dostaje regularne kopniaki w zależności od tego, jaki humor ma właściciel. W tej chwili polska kultura została wzięta na łańcuch propagandy, co wybrzmiało w dramatycznym liście Marii Janion. „Mesjanizm, a już zwłaszcza państwowo-klerykalna jego wersja, jest przekleństwem, zgubą dla Polski. Naród, który nie umie istnieć bez cierpienia, musi sam sobie je zadawać przez sadystyczne fantazje o zmuszaniu kobiet do rodzenia półmartwych dzieci, rycie w grobach ofiar katastrofy lotniczej” – napisała badaczka, rozjeżdżając czołgiem krytyki zarówno poprzednią, jak i obecną ekipę rządzącą. Platforma Obywatelska została zapamiętana jako partia, która lekceważyła twórców.
Warto, by również lewica przystanęła na chwilę i w swojej chęci niesienia ulgi pokrzywdzonym przez neoliberalny porządek pochyliła się nad problemami kultury i ludzi jej strzegących. Nie zamykajmy się w hermetycznym kręgu użyteczności publicznej. Pamiętajmy, że twórcy dziś nierzadko mają status prekariatu gorszego sortu – gdyż odmawia im się prawa do godnych wynagrodzeń, postrzegając ich jako niebieskie ptaki, fruwające poza klasowymi kategoriami społecznymi.
Z niezwykle ważnym apelem wystąpił socjolog Marek Krajewski: „la większości Polaków instytucje kultury są niepotrzebne – nie korzystają z nich, co nie znaczy, że nie biorą udziału w życiu kulturalnym – jest ono jednak inne niż kiedyś. Jest w nim jednak etnocentryzm, ksenofobia, przemoc symboliczna i chodzi o to, by broniąc otwartości kultury nie dać szansy tym, którzy korzystając z niej – chcą ją zwalczyć”. Kto to taki? Kibole, miłośnicy grup rekonstrukcyjnych mających ukazywać prawdziwą prawdę, uczestnicy patriotycznych marszów i gier, widzowie łykający mesjanistyczną sieczkę wyprodukowaną za państwowe pieniądze, na która nie ma antidotum.
Minister Kultury nie pojawił się na kongresie. Spokojnie może dalej udawać, że listu Janion nie było.