Raport Macieja Gduli i jego badawczego zespołu pt. „Dobra zmiana w Miastku”, a także jego książkowa kontynuacja ”Nowy autorytaryzm”, zrobiły zawrotną karierę. Tygodniami pochylali się nad nimi dziennikarze, badacze, politycy z różnych stron barykady. Praca Gduli uznawana jest za sukces w dziedzinie nauk społecznych – rzadko które uniwersyteckie badania trafiają pod strzechy. No, może jeszcze tylko badania prof. Czaplińskiego, który co dwa lata bada, bada, a potem obwieszcza, że jesteśmy coraz bardziej szczęśliwi. Zawsze miło tego posłuchać.

W krótkim komentarzu nie ma miejsca na szczegółowe omówienie tej pracy – zrobili to zresztą inni. Mnie najbardziej zainteresowało to, o czym mówi się bodaj najmniej – recepty polityczne, które Gdula ma do zaproponowania. Moim zdaniem socjolog chciałby lewicy co najwyżej jako postępowego dodatku do liberałów. Takiej, która bez szemrania pozwoli odsunąć PiS od władzy i takiej, która nie będzie elitom śmierdzieć.

Autor „Nowego Autorytaryzmu” twierdzi, że lewica toczy minioną wojnę. Intelektualne analizy populizmu, rozpowszechniane także przez środowisko Krytyki Politycznej, są nieaktualne, twierdzi. O ile dekadę temu mogliśmy twierdzić, że pojawienie się prawicowych partii populistycznych w wielu krajach europejskich wynika z wyrugowania konfliktu klasowego z polityki – był to bowiem czas zdradzieckiej ”trzeciej drogi” Blaira, Schroedera czy Millera – o tyle partie takie jak Prawo i Sprawiedliwość dziś już nie tylko żerują na rosnących nierównościach, i tak nadal prowadząc politykę neoliberalną. Ich polityka gospodarcza jest ”socjalna”, przynajmniej w przypadku PiS-u.

Mamy także odmienną sytuację gospodarczą. Bezrobocie jest symboliczne, realne płace znacznie wzrosły w ciągu ostatnich kilkunastu lat, a przed ludźmi otworzyły się inne, lepsze możliwości. ”W końcu to PiS celnie wskazał najważniejsze problemy, jakie mamy z neoliberałami i współczesnym kapitalizmem, faktycznie reprezentuje pokrzywdzonych i wprowadza rozwiązania, których lewica by się nie powstydziła” – twierdzi Gdula. Faktycznie namawia więc lewicę do porzucenia postulatów gospodarczych, ponieważ PiS, dzierżąc w ręku realne narzędzia władzy, zawsze może nasze postulaty przelicytować.

Lewicowe ”Tak” Gduli miałoby więc polegać na przekonaniu wyborców do – jak to określa – przegranych spraw. Wśród nich wymienia politykę proeuropejską, uchodźców, kwestie genderowe, pluralizm. Dziwne to rekomendacje, bo nikt na poważnej lewicy nie neguje potrzeby walki o te zagadnienia.

Trudno się nie zgodzić, że PiS, na tle swoich poprzedników, prowadzi politykę nieco bardziej prospołeczną, ale warto też zauważyć, iż premierem został bankster usłużnie dbający o interesy wielkiego kapitału. Nowa wersja programu Mieszkanie+ okazuje się prezentem dla deweloperów, a czynsze w pierwszych oddawanych do użytku mieszkaniach – po prostu rynkowe. Pracownicze Plany Kapitałowe to nowa wersja skoku na nasze emerytury. Rząd Morawieckiego kapituluje przed mafią reprywatyzacyjną oraz lichwiarzami i zamraża dotyczące tych problemów ustawy. Wprowadza zaś szczególne ułatwienia dla przedsiębiorców, rozszerzając Specjalne Strefy Ekonomiczne na teren całej Polski. Szykuje także atak na prawa pracownicze – według publicznie roztrząsanych przecieków z komisji kodyfikacyjnej nowy kodeks pracy znacznie osłabi związki zawodowe.

Nietrudno zauważyć, że PiS zaczął budować narodowy turbokapitalizm. To właśnie wobec niego lewica powinna tworzyć alternatywę.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wujek Adolf też był prospołeczny i dał wszystkim zatrudnienie. I wziął za pysk. Kaczce to równie skutecznie jeszcze się nie udaje. Jeszcze.

  2. Kontrrewolucję w 1989 r nie zrobiono by wprowadzić religię do szkół, by zakazać antykoncepcji awaryjnej czy by promować burego Rajsa. Zrobiono ją by zmienić stosunki własności i wyzyskiwać pracowników. Na tym poziomie można i należy podjąć walkę. Ale jak wiadomo (nawet z teksu Międzynarodówki): nim rozpoczniemy walkę trzeba mieć rozpoznanie teoretyczne, walkę można prowadzić tylko w sposób racjonalny. Omawiana książka, a już na pewno recepty nie dostarczają takiego narzędzia. Natomiast warto przeczytać dla części faktograficznej.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…