Site icon Portal informacyjny STRAJK

Międlar odpowie za „komunistycznego parcha”? Jest zgłoszenie do prokuratury

Jacek Międlar /youtube.com

Czy „kapłan nienawiści” zostanie w końcu pociągnięty do odpowiedzialności? Pojawiła się ku temu szansa za sprawą Wojciecha Mazowieckiego, syna byłego premiera, który złożył zawiadomienie o możliwości popełnienie przestępstwa przez Jacka Międlara.

Zgłoszenie dotyczy kolejnego antysemickiego wybryku byłego księdza, a obecnie działacza ekstremistycznej prawicy.  Chodzi o zdarzenie z obchodów  37. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, kiedy Międlar podpalił fotografię Tadeusza Mazowieckiego i w żenujący sposób obrażał zmarłego polityka, nawiązując do jego pochodzenia. – Nigdy nie krył się ze swoimi żydokomunistycznymi, bolszewickimi inklinacjami. Trzymam portret zdrajcy. Portret człowieka, który sprawił, że wrogowie nie zostali rozliczeni, który w polskich podręcznikach jest stawiany za bohatera. Zdrajców stawia się nam za autorytet! W jakim kraju żyjemy? W kraju, który dał nam ten komunistyczny parch! – krzyczał były duchowny, po czym podpalił zdjęcie Mazowieckiego. 
Tydzień po zdarzeniu syn polityka, Wojciech Mazowiecki postanowił nie odpuszczać ekstremiście. Warszawska prokuratura potwierdziła, że potomek premiera złożył odpowiednie zawiadomienie. Wniosek zostanie przekazany do Prokuratury Rejonowej Wrocław-Stare Miasto. – Jestem oburzony, że państwo nie reaguje i dopuszcza do tego, że ktoś popełnia przestępstwo – mówi dla „GW” Wojciech Mazowiecki. – Na miejscu była policja, która nic nie zrobiła, mimo antysemickich haseł, mimo nienawistnych okrzyków, podpalania zdjęć. To smuci mnie bardziej niż występ człowieka, który podszywał się pod księdza, a teraz, moim zdaniem, wymaga terapii – dodaje. 
Wygląda na to, że organy ścigania są zasypywane doniesieniami w tej sprawie. Nie dalej jak wczoraj Krzysztof Mieszkowski, krytyk teatralny, dziennikarz i były dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu, a także poseł Nowoczesnej, złożył w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez organizatorów demonstracji środowisk nacjonalistycznych, czyli m.in. Międlara.

„Krzyk nienawiści jest zagrożeniem dla demokracji, dlatego złożyłem dziś w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez organizatorów demonstracji środowisk nacjonalistycznych, w tym przez przemawiającego podczas manifestacji 13 grudnia br. we Wrocławiu Jacka Międlara” – napisał Krzysztof Mieszkowski na Facebooku.

To jednak nie koniec kłopotów działacza skrajnej prawicy. Doniesienie do wrocławskiej prokuratury sporządził również Jacek Sutryk. – Dyrektor wydziału prawnego urzędu miasta złożył je we wtorek w imieniu prezydenta Wrocławia – przyznaje Przemysław Gałecki, dyrektor wydziału komunikacji społecznej UM w stolicy Dolnego Śląska.

Jacek Międlar przyjął święcenia kapłańskie w lipcu 2015 roku. Wkrótce potem objawiły się jego skrajnie prawicowe poglądy. W sierpniu tego samego roku wziął udział w rasistowskiej defiladzie, która przeszła ulicami Wrocławia krzycząc „Jebać Araba” oraz „Cała Polska śpiewa z nami wypierdalać z uchodźcami”. Przemawiając na wiecu kończącym wydarzenie wołał do tłumu: „Będą o was mówić, że jesteście faszystami! Ja często słyszę, że jestem księdzem faszystą. Bzdura! Niech sobie gadają”. Kilka miesięcy później wygłosił kolejne ociekające nienawiścią przemówienie na Marszu Niepodległości. Po zrzuceniu sutanny kontynuuje działalność w organizacjach skrajnie prawicowych. 11 listopada 2018 był jednym z organizatorów wrocławskiego Marszu dla Niepodległej, na którym stwierdzono głoszenie treści ksenofobicznych i antysemickich.

 
Exit mobile version