Site icon Portal informacyjny STRAJK

Międzynarodowy kapitalizm to globalne spustoszenie i upadek ludzkości. Dobijmy go!

Zdjęcie Bojana Stanisławskiego

Szanowne Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy!

Nadchodzący rok będzie dużo trudniejszy od mijającego. I nie chodzi mi bynajmniej o agresywne zachowania nowej władzy. Brutalne szapraniny w łonie klas rządzących, a tym właśnie jest rzekoma wojna “o demokrację”, nie są dla Was groźne; wręcz przeciwnie, tworzy to potencjalnie bardzo sprzyjające ogólnospołecznej, rzeczywiście antysystemowej mobilizacji. Uzasadnione obawy rodzi globalna sytuacja geopolityczna. Konfrontacja pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi, która przerodziła się w wojenną pożogę we wschodniej Ukrainie, kompletna dewastacja Bliskiego Wschodu, wzbierający neotradycjonalizm i nacjonalizm na Starym Kontynencie, ostateczna klęska rewolucji boliwariańskiej w Wenezueli, przykładne rozgromienie greckich socjaldemorkatów przez euronotabli i przekształcenie jednej z cywilizacyjnych kolebek Europy w kraj Trzeciego Świata, postępująca degradacja systemu socjalnego w Skandynawii i masowa pauperyzacja wskutek obłędu zwanego “austerity” to tylko niektóre z elementów ogólnoplanetarnej makabry. Afganistan, Sudan Południowy, Liberia, widmo konfrontacji USA i ChRL, niepewna stabilizacja wokół Iranu, zamachy terrorystyczne, praktyczna likwidacja strefy Schengen, niepokoje na Płw. Bałkańskim, dalsze systematyczne ludobójstwo Palestynek i Palestyńczyków… Można wymieniać jeszcze długo. Świat jest dziś wyjątkowo mrocznym zjawiskiem. Sprzeczności przyrodzone naturze kapitalistycznego porządku ujawniają się w brutalny sposób, walka o rynki i zasoby przybiera coraz bardziej niebezpieczne formy i kosztuje coraz więcej ofiar, a spirala długu (choć nie tylko) powoduje, iż faktycznie każdy rząd, niezależnie od tego, jak uczciwie i demokratycznie wybrany, staje się zakładnikiem banksterów albo agentem ubezpieczeniowym transpaństwowych korporacji. My zaś, na poziomie indywidualnym, niekoniecznie nawet jako aktywistki czy aktywiści, jesteśmy śledzeni od chwili uruchomienia telefonu czy komputera, tak jakbyśmy wszyscy stanowili gigantyczną, światową społeczność przestępców kryminalnych. Tymczasem biedni biednieją, a bogaci się bogacą.

Lista okropieństw jest bardzo długa, nie o to jednak chodzi, by się skutecznie biczować, lecz by zdać sobie sprawę z rozmiaru światowej patologii, która stała się naszym naturalnym otoczeniem. Światowa anestezja w postaci mediów społecznościowych, rozluźnienia restrykcji kulturowo-socjalnych umożliwiła tymczasowy transfer walki w obszarze euroatlantyckim z przestrzeni ekonomicznej do sfery pragnień, jednak nie spowodowało to – jak prorokował Zbigniew Brzeziński wprowadzając paradygmat tittytainment (masowego upowszechniania możliwie najtańszych, najmniej wymagających form rozrywki) – totalnej depolityzacji. Front walki klasowej nie tylko nie osłabł, ale mocno się zaostrzył, gdyż coraz częściej w walce o zmianę systemu chodzi nie tyle o polityczne wizje zmian na lepsze, ile o fizyczne przetrwanie całych nacji. Perspektywa faktycznej zagłady socjalno-kulturowej i ekonomicznej wydawała się do niedawna jeszcze opowieścią z postkolnialnej Azji czy Afryki. Tymczasem w obliczu takiego właśnie zagrożenia stoją już państwa europejskie – Grecja, Ukraina, Bułgaria…

Jedyną drogą jest walka o lepszy świat, o lepszy system, dzięki któremu dźwigniemy się w końcu z tej antycywilizacyjnej zapaści globalnej kapitalistycznej dekadencji. W najważniejszych ośrodkach kapitalistycznego świata, łącznie ze Stanami Zjednoczonymi, kapitalizm nie ma żadnego poparcia. Wręcz przeciwnie, jest powszechnie kontestowany. Kandydatem Partii Demokratycznej na prezydenta może za chwilę okazać się człowiek otwarcie określający się jako socjalista. Międzynarodowy kapitalizm wisi na przysłowiowym włosku, na naszych oczach dokonuje się jego agonia. Czas go dobić. Do tego potrzebujemy, także w Polsce, realistycznego programu bardzo głębokich zmian i romatycznych celów. Pesymizm nie ma sensu; nic co nie wiąże się pośrednio lub bezpośrednio z walką o lepszy świat nie ma sensu. Nawet pomimo trudnej, siermiężnej atmosfery apatii i prawicowej hegemonii.

Róża Luksemburg, wybitna polska rewolucjonistka, napisała w liście z więzienia do swojej przyjaciółki pouczające i inspirujące słowa.

To całkowite pogrążenie się w trywialności dnia jest dla mnie w ogóle niepojęte i nieznośne. Spójrz, na przykład, jak Goethe ze spokojną wyższością wznosił się ponad okoliczności. Pomyśl tylko, co wszystko musiał on przeżyć: Wielką rewolucję francuską, która z małej odległości wydawała się zapewne krwawą i zupełnie bezcelową farsą, potem od 1793 do 1815 roku nieprzerwany łańcuch wojen. (…) Nie wymagam, żebyś pisała wiersze, jak Goethe, ale jego pogląd na życie – uniwersalizm zainteresowań, wewnętrzną harmonię – każdy może sobie przyswoić, albo przynajmniej dążyć do niego. A gdybyś mi powiedziała: Goethe nie był przecież działaczem politycznym – to sądzę jednak, że właśnie działacz powinien dążyć do tego, aby stać ponad okolicznościami, w przeciwnym bowiem razie ugrzęźnie nosem we wszelkich śmieciach, – naturalnie, mam tu na myśli działacza w wielkim stylu.

Bądźmy działaczami w wielkim stylu. Na miarę potrzeb ludzkości.

[crp]
Exit mobile version