Tak zwanemu przeciętnemu zjadaczowi chleba współczesna Turcja kojarzy się może z wakacyjnymi kurortami czy kebabem. Czyli raczej dobrze. A społeczne wyobrażenia mają wielką moc. Kiedy w zeszłym roku w Polsce zatrzymany został Erdal Gokoglu – były więzień polityczny – o jego uwolnienie apelowały organizacje lewicowe, nieliczni dziennikarze z sercem po właściwej stronie oraz Rzecznik Praw Obywatelskich. Większość milczała. Przyznaję, że było mi strasznie wstyd.
Gokoglu w Turcji był ofiarą tortur, do tego stopnia, że dziś jest osobą niepełnosprawną. Jego ”zbrodnie” polegały na tym, że walczył o bezpłatne studia wyższe. Został więc oskarżony o terroryzm i sprzyjanie Partii Pracujących Kurdystanu – takie zarzuty wykluczają w Turcji z grona obywateli, narażają na śmierć; są przyznawane niejako z automatu dla wrogów politycznych reżimu. Nic dziwnego, że uciekł do Brukseli. Jego pech polegał na tym, że przyjechał do naszego kraju na zaproszenie przyjaciela, który brał ślub. Zatrzymano go już na granicy. Turcja domagała się jego ekstradycji. W niepewności przesiedział 2 miesiące w areszcie. A nie dalej jak trzy miesiące temu Ankara wystąpiła do Hiszpanii o ekstradycję Dogana Akhanliego – znanego krytyka prezydenta Erdogana i pisarza mieszkającego na co dzień w Niemczech; w Hiszpanii przebywał akurat na wakacjach. Został objęty dozorem policyjnym. Tak przychylne nastawienie – bo jak inaczej nazwać ściganie politycznych przeciwników władzy? – wobec Turcji tłumaczy się procedurami. Skoro ktoś się znalazł na liście Interpolu – musi być zatrzymany. Tylko, że państwo Erdogana na arenie międzynarodowej powinno być traktowane co najmniej z wielką ostrożnością.
Represje polityczne w kraju półksiężyca nie zaczęły się wczoraj. Nasiliły się jednak po ubiegłorocznym nieudanym puczu, który stał się pretekstem do przykręcania śruby. Do więzień trafili niepokorni dziennikarze, akademicy, opozycjoniści – dotychczas około 40 tysięcy ludzi. Zamykane są gazety, z państwowych posad zwalniani są ludzie posądzani o nielojalność wobec władzy. Mniejszości narodowe – szczególnie kurdyjska – są szczególnie zagrożone. Prawa kobiet są sukcesywnie ograniczane, a państwo staje się coraz bardziej religijne. Według opublikowanego w ubiegłym tygodniu raportu Human Rights Watch torturowanie podejrzanych jest nad Bosforem normą. Erdogan przebudowuje turecką ”demokrację”, w sposób trwały zapewniając sobie hegemonię. To właśnie w niego zapatrzeni są inni liderzy międzynarodówki kapitalistycznych prawicowych zamordystów. Silna władza, zastraszona opozycja, siły zewnętrzne, które mogą ”naskoczyć”, bo jest silna armia oraz magiczny kurek z uchodźcami, którym można szachować europejskie elity oraz długoletnie rządy na horyzoncie – któryż Kaczyński by o tym nie marzył?
Jutro, na kilka dni przed rozmowami z Radą Europejską, Erdogan przyjeżdża do Warszawy spotkać się z premierką Szydło i prezydentem Dudą. Na pewno będzie mowa o wymianie handlowej, współpracy gospodarczej, może nawet ktoś wspomni, że Turcja nie uznała naszych rozbiorów. O ofiarach reżimu mowy nie będzie, żeby nie obrazić gościa. Na tym polega patriotyzm według tych, którzy nami rządzą.
Jutro o godzinie 18 pod Pałacem Namiestnikowskim w Warszawie odbędzie się protest organizacji lewicowych z Polski i Turcji przeciwko tej wizycie. Ilu znajdzie się tym razem ludzi, którzy nie będą się jej w milczeniu przyglądać?